Reklama

Czy słynny Zakręt Śmierci potrzebuje dodatkowej atrakcji?

08/11/2025 12:02

Zakręt Śmierci – nazwa, która od dekad działa na wyobraźnię. Jedni widzą w niej echo dawnych górskich dramatów, inni symbol odwagi inżynierii lat 30., kiedy wycinano serpentynę w zboczu nad Szklarską Porębą. To jedno z tych miejsc, które nie potrzebuje reklamy: naturalny balkon widokowy z panoramą Gór Izerskich i Karkonoszy, zatrzymujący w podróży kierowców, rowerzystów i turystów. W ostatnich miesiącach to właśnie ten zakręt znalazł się w centrum głośnego sporu – między wizją rozwoju a ochroną autentyczności krajobrazu.

Spółka Kocham Góry wystąpiła do Nadleśnictwa Szklarska Poręba z wnioskiem o wydzierżawienie gruntu pod budowę ścieżki w koronach drzew lub wieży widokowej w sąsiedztwie Zakrętu. Pomysł – na pierwszy rzut oka – wpisuje się w modny trend „chodzenia po drzewach”. Takie konstrukcje powstają w Czechach, Austrii, a nawet w Polsce – w Krynicy-Zdroju czy w Pobiedziskach. Przyciągają tłumy, generują zyski, stają się znakiem nowoczesnej turystyki przyrodniczej. Inwestor przekonuje, że podobny obiekt mógłby stać się nową ikoną Sudetów Zachodnich – flagową atrakcją przyciągającą gości z Polski, Czech i Niemiec. Wskazuje korzyści: miejsca pracy, wzrost dochodów gmin, podniesienie rangi regionu. Pisma trafiły do Nadleśnictwa, burmistrza Szklarskiej Poręby, wójta Starej Kamienicy oraz do obu rad gmin.

Problem w tym, że nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. Rada Miejska w Szklarskiej Porębie już w ubiegłym roku zajęła stanowisko, z którego – jak potwierdziła ponownie – nie zamierza się wycofywać. Samorząd ocenił, że Zakręt Śmierci jest atrakcją samą w sobie i nie wymaga „wzmocnienia” w postaci konstrukcji dominującej nad krajobrazem. Radni uznali, że nowa koncepcja inwestora, większa od pierwotnej, ma charakter wyraźnej dominanty krajobrazowej – niepożądanej w tym miejscu. Dodatkowo wskazali na brak głębokiej analizy ekonomicznej i środowiskowej, a także ryzyko zwiększenia ruchu samochodowego na drodze, która już dziś balansuje na granicy przepustowości. DW 358, łącząca Szklarską Porębę ze Świeradowem-Zdrojem, latem i zimą jest zatkana – dołożenie setek tysięcy turystów rocznie mogłoby okazać się katastrofalne dla bezpieczeństwa i logistyki.

Z perspektywy inwestora to zapewne niezrozumiałe: przecież inwestycja byłaby legalna, zgodna z planem zagospodarowania, korzystna dla regionu. Ale w tym właśnie tkwi sedno problemu: nie każda inwestycja, która da się postawić zgodnie z prawem, powinna stanąć w danym miejscu. Zakręt Śmierci to nie pusty stok, lecz część kulturowego i przyrodniczego dziedzictwa Sudetów. Ma swój rytm, swoją ciszę, swoją naturalną dramaturgię. Wystarczy spojrzeć – nie trzeba wchodzić trzydzieści metrów wyżej, by poczuć, że jest się w centrum górskiego spektaklu.

Współczesna turystyka coraz częściej staje na rozdrożu między autentycznością a komercją. Kiedyś wystarczał punkt widokowy i tablica informacyjna. Dziś – wieża, kawiarnia, sklep z pamiątkami i „selfie spot”. Paradoks polega na tym, że w imię atrakcyjności niszczymy to, co tę atrakcyjność tworzyło: ciszę, naturalność, brak ingerencji. Zakręt Śmierci jest atrakcyjny właśnie dlatego, że pozostaje nieoswojony. Że nie ma tam kas, bramek i głośnych gier dla dzieci. Jest za to coś, czego nie kupi się na bilecie – przestrzeń.

Ale z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że turystyka – tak jak każda dziedzina gospodarki – nie zatrzyma się w miejscu. Prędzej czy później inwestycje w infrastrukturę staną się koniecznością, nie kaprysem. Tego wymaga rynek, konkurencyjność i zmieniające się potrzeby gości, którzy coraz częściej oczekują komfortu, bezpieczeństwa i nowych form kontaktu z naturą. Wyzwaniem jest więc nie to, czy inwestować, ale jak to robić – by nie stracić duszy miejsca, które przyciąga właśnie swoją autentycznością.

W tym kontekście warto zauważyć, że w ostatnich dniach pojawiło się oficjalne stanowisko samorządu i inwestora Free Time Industry, który występował z wnioskiem o realizację projektu „ścieżki w koronach drzew” w tej lokalizacji. W odpowiedzi  Burmistrz i Rada Miasta Szklarskiej Poręby jasno określili swoje stanowisko: choć miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza taką inwestycję, gmina nie poprze jej w rejonie Zakrętu Śmierci. Wskazała na możliwość poszukiwania alternatywnego miejsca. Free Time Industry podtrzymało gotowość do współpracy z samorządem w poszukiwaniu nowej, optymalnej lokalizacji. Inwestor deklaruje, że chce, by projekt był wartością dodaną dla miasta, a nie źródłem sporu – i że wspólny dialog może przynieść rozwiązanie akceptowalne dla wszystkich stron.

Władze Szklarskiej Poręby nie mówią „nie” rozwojowi. W oficjalnym stanowisku podkreślają, że są otwarte na partnerstwo publiczno-prywatne, na wspólne projekty turystyczne, ale w innych punktach miasta, mniej wrażliwych krajobrazowo. Podkreślają też prostą rzecz – że prawdziwa troska o region zaczyna się od zakorzenienia: rejestracji firmy, płacenia podatków tu, na miejscu. Bo patriotyzm lokalny nie kończy się na pięknych wizualizacjach.

Zakręt Śmierci jest więc dziś czymś więcej niż geometrią drogi. Stał się metaforą – zakrętem między wizją rozwoju a rozsądkiem. Czy da się pogodzić jedno z drugim? Być może. Ale tylko wtedy, gdy w krajobrazie zostanie coś więcej niż cień po wyciętych drzewach i metalowy szkielet z platformą widokową. W przeciwnym razie znów przekonamy się, że najbardziej spektakularne pomysły mają najkrótszy żywot – zwłaszcza te, które próbują poprawiać naturę tam, gdzie wystarczy po prostu zatrzymać się i popatrzeć.

Czy słynny Zakręt Śmierci potrzebuje dodatkowej atrakcji?

Aplikacja karkonoszego.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do