Reklama

W szortach na Śnieżkę - królowa Karkonoszy zdobyta w nietypowy sposób

20/01/2021 12:15

W niedzielę (17 stycznia) grupa 5 osób postanowiła zdobyć szczyt Śnieżki. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że dokonali tego... w samych szortach!

Pan Marcin, który nadesłał do naszej redakcji materiały marzył o takiej wyprawie od kilku lat. Zainspirował się podobnym wyczynem grupy prowadzonej przez znanego icemana – Wima Hofa.

* Wim Hof – holenderski rekordzista Guinessa, m.in. w najdłuższej kąpieli w lodzie (1h 52min 42s). Nazywany „icemanem” ze względu na zdolność kontroli temperatury ciała i odporności na zimno.

Przygodę z przełamywaniem barier rozpoczął od popularnego w ostatnim czasie morsowania. Najpierw w morzu, później w basenach, wodospadach czy pod szczytem Śnieżnika. - Doświadczałem i testowałem do czego zdolny jest mój organizm, aż w tym sezonie poznałem na pewnym szkoleniu Wojciecha Roszczyka, która regularnie jeździ w góry, oraz wielokrotnie zdobywał je w spodenkach, a nawet spał zimą w wiacie.

Krótka rozmowa była przyczynkiem wyprawy, do uczestnictwa w której zgłosiły się jeszcze trzy inne osoby. Dla organizmu zdobycie górskiego szczytu w ponad 20 stopniowym mrozie jest wysiłkiem ekstremalnym, dlatego konieczne było uprzednie przygotowanie. - Przed wyjazdem z dwoma przyjaciółmi byliśmy na kilka dni w Bieszczadzkich górach i tam codziennie doświadczaliśmy ekspozycji na zimno i zimnej wody (w tym wodospadu). Biegaliśmy wokół jeziora w spodenkach i na koniec wskakiwaliśmy na chwilę do wody. Wojciech zabrał nas i wraz z nim pierwszy raz wskoczyliśmy do zimnej wody z pomostu. Tak wyglądał proces przygotowania, regularna ekspozycja na zimno – opisuje Pan Marcin. Przygotowanie to też odpowiedni sprzęt. Uczestnicy wyprawy oprócz rzecz jasna szortów, byli wyposażeni także w czapki, specjalne rękawiczki zapobiegające odmrożeniom, chusty, buty trekkingowe, stuptuty i raki.

W końcu nadszedł czas próby – niedziela 17 stycznia 2021 roku. Temperatura ok. -15 stopni, na szczycie Śnieżki nawet do - 29 stopni temperatury odczuwalnej przez mroźny, lodowaty wiatr. - Na początku rozgrzaliśmy się, oddychając i wykonując tzw. horse stance. Wchodziliśmy czarnym szlakiem, oczywiście od początku w spodenkach, wiatru nie było, więc każdy z nas swobodnie wchodził z uśmiechem, nie odczuwając chłodu. Kiedy minęliśmy zakręt i szliśmy już przy końcu wyciągu, dało się odczuć chłód, jednak nie było to niekomfortowe. Im wyżej, tym mniej rozmawialiśmy i skupialiśmy się na oddechu, chodź do schroniska ciągle zaczepiali nas ludzie, prosząc o zdjęcia i gratulując. Było to niesamowite, jak inni nas postrzegali – relacjonuje. Pod schroniskiem już nieźle wiało, dlatego postanowiliśmy wejść do środka na posiłek, nie ubierając się. Po tym, coraz bardziej skupieni, bez zatrzymania, szliśmy do góry, było naprawdę mroźnie. Wchodząc odczuwałem coraz większy chłód, już pod koniec poczułem jak marzną mi łokcie, dlatego jeszcze bardziej się skupiłem na oddechu, zacząłem z każdym krokiem wymachiwać rękami jak żołnierz – opisuje Pan Marcin.

Uczestnictwo w takiej wyprawie to nie tylko zmaganie się z fizycznym bólem, to także wyzwanie pod względem mentalnym. Uczestnicy wyprawy zgodnie podkreślają, że zwątpienie i strach mogą zaszkodzić bardziej niż temperatura. - Nie słyszałem nikogo, nie zwracałem na nic uwagi, byłem maksymalnie skupiony – opisuje ostatnie chwile przed zdobyciem szczytu.

Udało się! Cała grupa bezpiecznie dotarła na szczyt Śnieżki. Ogromna satysfakcja, ulga, szczęście, euforia – tak opisywali swoje odczucia zdobywcy najwyższego szczytu Karkonoszy. Na radość nie było jednak zbyt wiele czasu. - Niecała minuta na szczycie, poklepanie po plecach przyjaciół i od razu do plecaka i po kolei zakładanie ubrań. Dużo zasłaniały chmury, ale było cudownie w ten dzień, jednak nie ma co stać i robić zdjęcia, stojąc dużo szybciej traci się ciepło, dlatego od razu zbiegliśmy do schroniska. Po ubraniu się było już komfortowo, oprócz jednego palca, którego na chwilę w ręce mi zmroziło. Tego dnia przekroczyliśmy swoje granice – podsumowuje Pan Marcin.

Na temat tej i podobnych prób wejścia na Śnieżkę czy inne szczyty zdania są podzielone. Jedni podziwiają, inni uważają to za szczyt głupoty, narażanie zdrowia i życia nie tylko swojego ale również ratowników. Dlaczego więc coraz więcej osób decyduje się na podobne wyprawy? - Na początku mojej przygody z zimnem traktowałem to jako rozwój mentalny, swego rodzaju przełamywanie się, ale też dobry czas z bliskimi. Jak wiadomo, potwierdzają to nawet badania, że kontakt z zimną wodą wywołuje podobny efekt co niektóre narkotyki. Stąd ta radość, euforia, uśmiechy, jednym słowem odczucia nie do opisania – odpowiada Pan Marcin.

Zdecydowanie odradzamy takie wyprawy „zwykłym śmiertelnikom”. Zarówno Pan Marcin jak i jego kompani to osoby doświadczone w uprawianiu różnego rodzaju sportów ekstremalnych.

Uczestnicy wyprawy : 


* Marcin Nowak – maratończyk, sprzedawca oraz pasjonat podróżowania. Uważa, że determinacja to nieustępliwość w dbaniu o wszystko, co ważne. Interesuje się psychologią oraz biznesem. Kocha uwieczniać zapierające dech w piersiach chwile w obiektywie swojego smartfona. Inspiruje innych do działania, a jego motto życiowe brzmi: „Szczęście to droga, droga to cel”. Swoje przemyślenia dotyczące różnych aspektów życia zamieścił w książce pt. „Zbuduj determinację i wygraj”.

# W szortach na Śnieżkę - królowa Karkonoszy zdobyta w nietypowy sposób

Aplikacja karkonoszego.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do