
Wieża widokowa na Młynicy to miejsce, które w letnie wieczory potrafi zaczarować nawet największego sceptyka. Stalowa konstrukcja, choć sama w sobie surowa i techniczna, staje się tylko punktem wyjścia do spektaklu, który rozgrywa się wysoko ponad lasami Gór Izerskich. Sierpniowy zachód słońca oglądany z tarasu wieży to widowisko, w którym natura udowadnia, że żadna ludzka ręka nie jest w stanie namalować podobnego pejzażu.
Gdy słońce zbliża się ku horyzontowi, światło zaczyna przesączać się przez delikatne warstwy chmur, malując je odcieniami złota, pomarańczy i różu. Na ciemniejącym tle sylwetki izerskich grzbietów pojawia się świetlista linia, a horyzont zdaje się płonąć miękkim, rozproszonym blaskiem. Z każdą minutą krajobraz zmienia się jak w kalejdoskopie – to, co jeszcze przed chwilą było nasycone ciepłym światłem, powoli zanurza się w półmroku.
Stojąc na górnym tarasie, wysoko ponad czubkami świerków, człowiek ma wrażenie, że jest uczestnikiem intymnego spotkania z naturą. Wiatr niesie chłód wieczoru, a widok rozciąga się tak szeroko, że można objąć spojrzeniem całe Pogórze Izerskie, Stóg, Smrek i dalej, aż po odległe pasma Kaczawskie. Sierpniowy zmierzch w górach ma w sobie coś nostalgicznego – jakby przypominał, że lato powoli chyli się ku końcowi.
To właśnie z wieży na Młynicy najlepiej widać, jak dzień oddaje pole nocy. Niezależnie, czy ktoś przychodzi tu dla fotografii, chwil zadumy, czy po prostu dla piękna – ten zachód zostaje w pamięci na długo. Bo choć słońce chowa się za horyzont każdego dnia, to w takim miejscu, z takiej perspektywy, nabiera on wyjątkowej, niemal mistycznej wartości.
foto: Robert Kotecki i Dawid Moderski
Zachód słońca nad Izerskimi lasami – magiczna perspektywa z wieży na Młynicy
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie