
Na szczycie Ořešníka, jednej z najbardziej widowiskowych formacji skalnych czeskich Gór Izerskich, znajduje się strefa objęta zakazem wejścia. Nie bez powodu – to strome, skały bez zabezpieczeń, gdzie jeden niepewny krok kończy się lotem w przepaść. A potem ciszą. Wieczną.
Mimo to pewien turysta z Polski postanowił zignorować zakaz i dla kilku zdjęć z telefonu wdrapał się na najbardziej niebezpieczną część skały. Z hałaśliwej, czteroosobowej grupki, to on postanowił „błysnąć” odwagą. Rzecz jasna, nie po to, by podziwiać przyrodę – tylko by zrobić zdjęcie i wysłać światu komunikat w stylu: „Zobaczcie, gdzie wlazłem”.
Wzbudził tym osłupienie pozostałych turystów – głównie Czechów – którzy z niedowierzaniem patrzyli na tę pokazówkę skrajnej głupoty. Nikt się nie śmiał. To nie był żart. W powietrzu zawisło milczenie pełne napięcia – bo wszyscy zrozumieli, że właśnie oglądają coś, co mogło zakończyć się tragedią.
Góry nie wybaczają błędów. Nieważne, czy to Karkonosze, Izery, Tatry czy Alpy. Wystarczy sekunda nieuwagi. But ślizgający się po piaskowcu. Oderwany kamień. Wiatr mocniejszy niż się wydaje. To nie są bajki. W 1819 roku na Ořešníku zginęło dwóch franciszkanów, w 1922 – dziewięcioletni chłopiec Emil Krause. Dziś zamiast modlitwy i zadumy, mamy pajacowanie dla mediów społecznościowych.
To miejsce już pochłonęło życie. W 1819 roku na Ořešníku zginęło dwóch franciszkanów. W 1922 – dziewięcioletni chłopiec Emil Krause z Lázně Libverda. I nie byli jedyni. Skały nie pytają o wiek ani intencje.
Góry nie są lunaparkiem. To nie scena do socialmediowych popisów. To przestrzeń, która wymaga szacunku – bo każde wejście tam, gdzie nie wolno, to nie przygoda, tylko rosyjska ruletka.
Nie tylko Ořešník. Żadna góra nie wybacza.
Góry nie wybaczają głupoty - A mimo wszystko ciągle jej tam nie brakuje
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie