
Większość górskich schronisk po czeskiej stronie Karkonoszy nie akceptuje już płatności kartą płatniczą. To efekt dość szybko rozwijającego się trendu, niechęci wobec systemu płatności bezgotówkowych.
Okazuje się, że co czwarty mieszkaniec kraju naszych południowych sąsiadów, spotkał się już z żądaniem gotówki w miejscu, w którym wcześniej płacił przy pomocy tej pierwszej metody. Okazuje się, że właściciele lokali gastronomicznych nie chcą już więcej ponosić kosztów obsługi terminali oraz bankowych prowizji. To dlatego kartą nie zapłacimy już chociażby w popularnej Labskiej Boudzie oraz w większości restauracji w Szpindlerowym Młynie.
Jeżeli wprowadzę do obiegu papierowe sto koron, to na końcu zawsze wyjdzie sto koron. Jeżeli zrobię to elektronicznie, to nigdy nie wyjdzie całe sto koron. Stopniowo skończy w bankach i tak zanika siła nabywcza ludności – tak swoją teorię tłumaczy gazecie "Denik" Vaclav Jirak, właściciel Pizzeri Andel w Szpindlerovym Mlynie.
Część czeskich polityków sugeruje jednak, że za takim podejściem przedsiębiorców stoi decyzja rządu, który zdecydował się na likwidację Elektronicznej Ewidencji Obrotu (EET). To system, który przypomina znany polskim firmom Jednolity Plik Kontrolny. EET miało w założeniu uderzyć w szarą strefę, a tym samym zapewnić większe wpływy do budżetu. Po rezygnacji z niego przedsiębiorcy mają ponoć uciekać przed opodatkowaniem.
Z kolei zwolennicy transakcji bezgotówkowych podkreślają, że mitem są twierdzenia o braku kosztów związanych z obrotem gotówkowym. Kosztują konwoje gotówki, błędy kasjerów, przeliczanie gotówki, druk banknotów czy wybijanie monet.
Odmowa przyjęcia kart jest w pełni zgodna z czeskim prawem. Przedsiębiorcy nie mają obowiązku akceptowania tej formy płatności.
W Czechach nie wszędzie zapłacimy kartą płatniczą. Problemy w górskich schroniskach i restauracjach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czesi od zawsze są sprytnym i rozsądnym narodem :)
Niektórzy jak widać pozostają głupi.
Gotówka spoko, ale ja bym się domagał paragonu fiskalnego, a nie napisanego długopisem "zamówienia". Nie ma paragonu na ma zapłaty...
W Polsce też są punkty handlowe nie mające terminala. Warzywniak, mała piekarenka cały ryneczek i rynek w moim mieście. Tylko gotówka.