
W sercu czeskich Gór Stołowych, zaledwie kilka kilometrów od Teplic nad Metují, znajduje się miejsce tak ciche, że zdaje się mówić tylko do tych, którzy naprawdę chcą słuchać. Ruiny zamku Skály, znanego również jako Bischofstein, nie dominują krajobrazu – one się z nim stapiają. A jednak, kto tu dotrze, nie zapomina.
Zamek Skály nie był klasyczną warownią z wieżami i blankami. Powstał w XIV wieku, najpewniej jako siedziba lokalnych feudałów lub strażnica chroniąca trakty handlowe. Jego największym atutem – i zarazem tajemnicą – była lokalizacja: ukryta pośród skalnych bloków, z częściowo wydrążonymi pomieszczeniami, które raczej wchodziły w masyw skalny, niż nad nim górowały.
Budowę zamku zlecił pod koniec XIV wieku Matěj Salava z Lípy, który później stał się hetmanem husyckim i sprzymierzeńcem orebitów. Ponieważ jednak jego syn podejmował z zamku najazdy na Śląsk i Łużyce, Ślązacy wykupili zamek i w 1447 roku zburzyli go razem z kilkoma innymi, z których jednak jako jedyny został on później odbudowany. Ślązacy próbowali zdobyć zamek w 1513 roku, niedługo potem przestał on być zamieszkiwany. Po Bitwie na Białej Górze w podupadłym kompleksie zamkowym odbywały się tajne spotkania ewangelików, na czele których stał biskup czeskobraterski Matouš Ulický.
Do dziś zachowały się fragmenty murów, ślady fundamentów, wykute w kamieniu schody oraz tajemnicza studnia, której głębokość sugeruje, że niegdyś zapewniała niezależność od świata zewnętrznego – w razie oblężenia czy długiej zimy. Nie była to rezydencja pełna przepychu, ale miejsce z charakterem – ukryta warownia bardziej dla ludzi czynu niż salonowych intryg.
Zamek przetrwał zaledwie kilkaset lat. W XVII wieku był już opuszczony. Ostatecznie losy przypieczętował czas i natura. Las, który dawniej stanowił ochronę, teraz go odzyskuje – powoli, z czułością, ale nieubłaganie. Mchy, korzenie i cisza robią tu więcej niż zęby katapult. Ale to właśnie ten stan – półtrwania – nadaje ruinom Skály niezwykły klimat. To miejsce nie opowiada historii – ono nią oddycha.
Dla tych, którzy nie potrzebują barierki z napisem „uwaga ruiny”, żeby poczuć głębię. Dla tych, którzy widzą poezję tam, gdzie inni widzą kamień. Dla samotników, dla romantyków, dla poszukiwaczy prawdziwych miejsc – nie tych „instagramowych”, tylko nasyconych prawdą i ciszą.
A jeśli trafisz na coś, co wygląda na ślad ludzkiej obecności... może to my. Może nasz Wędrujący Kamyczek nr 38. Ale nie on jest tu najważniejszy. Najważniejsze jest to, że historia tu nie umarła – ona po prostu mówi szeptem.
Trasa samochodowa (przez Harrachov – Vrchlabí – Trutnov):
Szklarska Poręba → przejście graniczne Jakuszyce–Harrachov (DK3 → czeska droga nr 10)
Dalej: Harrachov → Tanvald → Vrchlabí (drogi nr 10 i 14)
Następnie: Vrchlabí → Trutnov (droga nr 14)
Z Trutnova drogą nr 301/302 przez Adršpach do osady Skály w Teplicach nad Metují
Najlepszym punktem wyjścia jest wieś Skály, gdzie znajduje się niewielki parking. Stamtąd prowadzi znakowany zielony szlak, który wiedzie przez las wprost do ruin. Sama trasa nie jest długa – około 1 km – ale potrafi zaskoczyć surowością terenu. Warto zabrać dobre buty i trochę wyobraźni.
Nieopodal znajduje się skała Čáp z wieżą widokową – warto połączyć oba miejsca w jedną wędrówkę. Ale to zamek Skály zostaje w głowie na dłużej. To nie atrakcja turystyczna, to intymna rozmowa z przeszłością.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie