
Górujące nad Płoniną, na zachód od Bolkowa, ruiny gotyckiego zamku Niesytno miały w swej historii właściciela o wyjątkowo złej sławie.
Budowę zamku przypisuje się książętom świdnicko - jaworskim, którzy wielką dbałość przykładali do budowy granicznych warowni. Wzmianki o zamku w Płoninie nie zachowały się jednak w żadnych dokumentach lennych księstwa Bolków świdnicko - jaworskich.
Po raz pierwszy zamek jest wspomniany oficjalnie w 1432 roku, w liście biskupa wrocławskiego Konrada do Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego. Biskup informował w nim, że należąca do Hansa von Tschirn warownia została zajęta przez mieszczan wrocławskich i świdnickich. List w którym duchowny usprawiedliwiał zbrojny incydent, miał powstrzymać Wielkiego Mistrza od interwencji - von Tschirn był krzyżackim weteranem spod Grunwaldu - bowiem ówczesna działalność Pana na zamku w Niesytnie w niczym nie przypominała rycerskiej.
Rezydując w Płoninie zajmował się głównie napadami na kupców i grabieżami okolic. Podejmował też współpracę z husytami, lecz głównie po to aby pod szyldem husyckim dokonywać rozbojów. Spotkało się to w końcu z reakcją mieszczan wrocławskich i świdnickich, którzy najechali jego dobra i opanowali warownię.
Hans von Tschirn uszedł przed gniewem mieszczan i schronił się u swego brata Opitza na zamku Sokolec. Tam szybko uknuł intrygę, dzięki której miał uzyskać przebaczenie rozgniewanego biskupa. /Według innej wersji wojska biskupie pojmały jednak krzyżackiego rabusia, który wykupił się z niewoli obietnicą wydania husyckich przywódców/
W każdym razie bracia von Tschirn zaprosili na Sokolec husyckich naczelników Bedricha i Michałka, podstępnie ich pojmali i wydali w ręce biskupa. Oddział husytów w odwecie napadł na zamek Sokolec i spalił warownię. Jednak podczas ucieczki z płonącego zamku, husyci zmylili w ciemnościach drogę i spadli wraz z końmi ze skał.
W ten sposób rabuś z Niesytna uzyskał przebaczenie a nawet wdzięczność kościelnych władz. Po powrocie do Płoniny wiódł dalej życie pełne rozbojów i grabieży aż do 1455 roku gdy strunę swawoli przeciągnął - tym razem ostatecznie. Kres jego łajdactwom położyć miał bliski sąsiad, Gunzel II von Schweinichen z zamku Świny, wielokrotnie przez von Tchirna ograbiany. Zwykle rozboje uchodziły Hansowi płazem, dzięki silnej i zaprawionej w potyczkach drużynie oraz trudnej do zdobycia warowni.
Pewnego jednak razu zbóje krzyżackiego najemnika, przejęli należący do Gunzela transport wyśmienitego wina. Ograbiony rycerz ze Świn po raz kolejny próbował odpłacić zbrojnym najazdem za tę grabież i w końcu szczęście mu dopisało. Pewni siebie rycerze - rabusie właśnie opijali skradzionym winem kolejny rozbój, kiedy pod zamek w Niesytnie nadciągneła zbrojna grupa Gunzela Świnki. Wywiązała się walka w której pijana załoga nie była tym razem w stanie obronić warowni. Hans von Tschirn został pojmany i wkrótce zginął z ręki Gunzela. Zwłoki rycerza pochowano pod ołtarzem kaplicy zamkowej. Ta historia nie ma potwierdzenia w źródłach i pewnie więcej jest w niej z legendy niż z prawdy....ale któż wie czy tak być nie mogło. W każdym razie od tamtej pory na zamek przestano już wołać Angstwinkel /Zakątek Strachu/.
Od 1468 roku Zamek wraz z wioską Płonina przeszedł we władanie rodu von Zedlitz. W XVI wieku obok starej gotyckiej budowli wzniesiono renesansową rezydencję, do której przeniesiono życie dworskie. Zamek zaczął pełnić tylko funkcje pomocnicze. W sali rycerskiej utworzono spichlerz na ziarno. W XVII wieku rezydencja przechodziła kolejno na własność rodów von Glaubitz i von Redern, następnie von Maltzan oraz von Neidschut. Od roku 1798 właścicielem tutejszych włości był prokurator wojskowy David Konrad von Graeve, który odnowił mocno już zaniedbany pałac dobudowując do niego jedno skrzydło razem z wieżą zegarową. Pałac w XIX wieku jeszcze dziewięć razy zmieniał właścicieli.
Podczas drugiej wojny światowej w pałacu mieścił się ośrodek wychowawczy dla rasowych dziewcząt niemieckich, a następnie obóz przejściowy dla pochodzących z Górnego Śląska współpracowników Abwehry oraz Rosjan służących RONA / Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa /.
Po wojnie mieścił się tu początkowo dom kolonijny a następnie ośrodek wczasowy Lubelskiej Fabryki Samochodów Ciężarowych. Podjęto wówczas próbę remontu obiektu ale okoliczna ludność rozkradła zgromadzone materiały budowlane. W 1984 pałac przeszedł w prywatne ręce a w 1992 roku spłonął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Z elementów architektonicznych najbardziej ciekawa jest unikalna wieża pozostała z gotyckiego zamku. To ośmioboczna budowla z dziobem skierowanym na wschód, wzniesiona na planie kropli wody. Przypomina nieco stołp zamku w Bolkowie - jednak w odróżnieniu od niego pełniła oprócz funkcji obronnych także mieszkalne. Zachowały się też duże fragmenty murów skrzydeł mieszkalnych.
Z opartego o podnóże zamkowego wzniesienia pałacu Zeidlitzów zostało po pożarze znacznie mniej. Była to niegdyś okazała budowla, składająca się z dwóch czterokondygnacyjnych skrzydeł mieszkalnych oraz narożnej wielobocznej wieży dostawionej przy wjeździe od strony wschodniej. To czego nie strawił pożar, wkrótce po nim rozkradziono. Obecnie właściciel czyni starania o uporządkowanie terenu i częściową odbudowę pod nadzorem konserwatorskim.
Zamek Niesytno w Płoninie - Warownia weterana spod Grunwaldu
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie