
W dolnośląskim Szczepanowie, niewielkiej wsi w powiecie średzkim, stoi monumentalny pałac – dziś milczący, opuszczony, pokryty kurzem czasu, lecz wciąż imponujący rozmachem. To jedno z tych miejsc, które zdają się szeptać historię przez zrujnowane portale i spękane stiuki. Przeszłość tego barokowego gmachu jest równie złożona jak sam Dolny Śląsk – pełna świetności, wojen, zmian właścicieli i nieuchronnego upadku.
Historia rezydencji sięga końca XVII wieku, kiedy to na miejscu wcześniejszego dworu – być może z XVI stulecia – hrabia Franz Bautschner von Schlenberg polecił wznieść barokowy pałac. Budowa ruszyła około 1690 roku, a całość ukończono dwa lata później. Ówczesna forma rezydencji zdradzała ambicje i zasobność fundatora: monumentalna bryła, reprezentacyjne wnętrza, podjazd z dziedzińcem – wszystko to miało świadczyć o prestiżu właściciela.
Jednak Dolny Śląsk nie znał spokojnych wieków. W czasie wojny siedmioletniej pałac w Szczepanowie został poważnie uszkodzony przez rosyjskich kozaków. Zrujnowane wnętrza odbudowano w latach 1768–1772, nie tylko przywracając świetność, ale także wprowadzając nowe rozwiązania – m.in. taras w ryzalicie i zmieniony układ pomieszczeń.
Kolejną metamorfozę przyniósł XIX wiek. Rodzina von Lösch, ówcześni właściciele majątku, postanowiła dostosować pałac do nowych gustów. Podwyższono wieże, zlikwidowano dziedziniec wewnętrzny, tworząc duży, reprezentacyjny hall, a przy wejściach pojawiły się klasyczne portyki kolumnowe. Wnętrza zdobiły bogate stiuki, z których część – jak jedna z sal na piętrze – zachowała się do dziś.
Zespół pałacowy to jednak nie tylko sama rezydencja. Całość otacza park krajobrazowy z przełomu XVIII i XIX wieku, który dziś – choć zdziczały – nadal zdradza ślady dawnego rozplanowania. W pobliżu znajduje się rozległy folwark z XIX wieku: dom zarządcy, oficyny mieszkalne, stajnia–spichlerz, młyn, gorzelnia, stodoły, a nawet ruiny pawilonu herbacianego – pamiątka po modach, które w XIX wieku dotarły także na dolnośląską prowincję.
Na szczególną uwagę zasługuje kamienna balustrada między pałacem a folwarkiem – datowana na lata 30. XVIII wieku, przypisywana stylowi Martina Frantza, jednego z najwybitniejszych architektów baroku śląskiego.
Niestety, dzisiejszy stan pałacu nie napawa optymizmem. Zabytek jest zaniedbany, w wielu miejscach zrujnowany. Wprawdzie zewnętrzne zdobienia nadal cieszą oko miłośników architektury, ale to pozory – wnętrza wymagają pilnych działań ratunkowych. Brakuje gospodarza, który przywróciłby temu miejscu choćby cień dawnej świetności. A przecież potencjał jest ogromny – zarówno turystyczny, jak i kulturowy.
Pałac w Szczepanowie to nie tylko budowla – to opowieść o Dolnym Śląsku, regionie pogranicza, gdzie barok ściera się z klasycyzmem, niemieckie rody z polską powojenną rzeczywistością, a historia z zapomnieniem. To symbol lokalnej wielkości – i jednocześnie niemocy wobec czasu.
Dziś pałac w Szczepanowie czeka. Czy się doczeka? To już zależy od nas – czy spojrzymy na te ruiny z politowaniem, czy z wolą ocalenia dziedzictwa, które wciąż może stać się dumą regionu.
Pałac w Szczepanowie – zapomniany świadek śląskiej historii
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie