
W historii gór kopczyki z kamieni, znane jako cairns, miały swoją poważną rolę. Układano je w miejscach, gdzie śnieg, mgła czy brak wyraźnych punktów odniesienia mogły łatwo zgubić wędrowca. Ale to już przeszłość.
W Skandynawii, Szkocji, a także w Alpach kamienne kopczyki służyły jako drogowskazy w terenie pozbawionym drzew. W Himalajach były nie tylko znakiem orientacyjnym, ale też elementem tradycji religijnej – kamienie z wyrytymi mantrami ustawiano jako modlitwę o bezpieczną podróż. W polskich górach, w tym w Karkonoszach, kopczyki pojawiały się dawniej sporadycznie, najczęściej w miejscach trudno dostępnych lub w rejonach, gdzie oznakowanie szlaku było jeszcze skromne.
Dziś jednak funkcja praktyczna niemal całkowicie zniknęła. Karkonosze są gęsto oznakowane, szlaki wytyczone i monitorowane przez Karkonoski Park Narodowy, a turyści mają w kieszeni GPS-y i aplikacje mobilne. Mimo to na szczycie Śnieżki, w rejonie Śnieżnych Kotłów czy nad Wielkim Stawem pojawiają się coraz to nowe „wieżyczki” z kamieni. Nie są to już punkty orientacyjne, lecz raczej instagramowe „instalacje” — budowane dla zdjęcia, zabawy lub chęci zostawienia po sobie śladu.
Problem w tym, że ta niewinna rozrywka ma swoją cenę. Przenoszenie kamieni oznacza niszczenie siedlisk drobnych roślin, owadów, płazów i gadów, które wykorzystują szczeliny między głazami jako schronienie. W miejscach o płytkiej glebie każdy kamień jest częścią mikroekosystemu, którego usunięcie przyspiesza erozję. Co gorsza, nadmiar przypadkowych kopczyków może wprowadzać w błąd mniej doświadczonych turystów, którzy pomylą je z oznaczeniami szlaku.
Karkonoski Park Narodowy nie wydaje jeszcze specjalnych komunikatów „antykopczykowych” na miarę Tatrzańskiego Parku Narodowego, ale przepisy są jasne: zakazane jest schodzenie ze szlaku i ingerowanie w przyrodę. A to właśnie robi każdy, kto dla kaprysu przenosi kamienie z ich naturalnego miejsca.
Warto pamiętać, że góry mają swoją ciszę i naturalny porządek, który nie potrzebuje „upiększania”. Historyczne kopczyki powstawały z konieczności i szacunku do przestrzeni. Dzisiejsza moda na kamienne piramidki jest jedynie echem tamtej tradycji — tyle że pozbawionym sensu. Zamiast dodawać coś od siebie w krajobrazie Karkonoszy, lepiej zostawić je takim, jakie są. Bo prawdziwe piękno tych gór nie wymaga naszych poprawek.
Nazwijmy rzecz po imieniu – to nie jest żadna sztuka, lecz amatorska dewastacja krajobrazu. Góry nie potrzebują naszych „upiększeń” ani dowodów obecności. To, co w historii było narzędziem przetrwania, dziś stało się symbolem bezmyślności. Jeśli ktoś koniecznie chce się wyżyć artystycznie, niech zrobi to na plaży z mokrego piasku, a nie w granitowym sercu Karkonoszy.
Kamienne kopczyki w Karkonoszach. Od drogowskazu do bezużytecznej mody.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie