
Odpoczynek w Karkonoszach to nie tylko szlaki i piękne widoki – to także festiwal nieporozumień między gospodarzami a gośćmi. Z jednej strony absurdy rodem z PRL-u, z drugiej – goście, którzy potrafią z apartamentu zrobić imprezowy bunkier. Kto kogo bardziej wyprowadza z równowagi? Przekonaj się sam.
Niektóre hotele zaczęły stawiać jasne granice – i nie wpuszczają gości z dziećmi. Powód? Brak nadzoru ze strony rodziców. Goście są zszokowani, a właściciele – zmęczeni biegającymi maluchami z ciastkiem w jednej dłoni i pilotem w drugiej.
Zameldowanie od 16:00, wymeldowanie do 10:00. Doba hotelowa trwa tu mniej niż dzień w kalendarzu. Płacisz za 24 godziny, dostajesz ¾.
Klimatyzacja? „Po co, wieczory są chłodne” – usłyszała pani Klaudia, która pytała o brak chłodzenia w mieszkaniu pod samym dachem. Problem w tym, że przy otwartym oknie wchodzą nie tylko rześkie powiewy, ale i komary. Sauna gratis.
Prysznic z zasłonką, która przykleja się do każdego ruchu? Nadal dostępny! Tak samo jak wspólne kuchnie na piętrze, telewizory z poprzedniej epoki i zaledwie trzy kanały „do wyboru”.
200 zł za noc za psa? Proszę bardzo. Ale niech nie śpi na łóżku, nie siada na fotelu, nie szczeka i nie załatwia się na naszym trawniczku. Regulamin przypomina bardziej kodeks wojskowy niż zasady gościnności.
Internet? Jasne, jest! Ale tylko przy recepcji. Idealny powód, żeby zejść z trzeciego piętra i spędzić urlop przy windzie.
W ofercie był „widok na góry”? W rzeczywistości trzeba się porządnie wychylić, stanąć na palcach i wciągnąć brzuch. Śnieżkę widać – ale pod warunkiem, że masz lornetkę i elastyczne plecy.
W Szklarskiej Porębie zapach ścieków nie zniechęca do naliczania opłaty klimatycznej. Klimat jest, trzeba płacić – nawet jeśli zapach mówi co innego.
Mandat czy oficjalne miejsce postojowe? Czasem taniej zapłacić karę, niż zostawić auto legalnie. Paradoks turystycznej logiki.
Rodzinny obiad za 500 zł to nowa normalność. W zamian – klasyczny kotlet z frytkami i kubek kompotu.
Chcesz na spacer z pupilem? Można, ale tylko po wyznaczonych szlakach, obowiązkowo na smyczy i oczywiście za opłatą. Grzybów nie wolno zbierać, śmiecić też nie – choć koszy na śmieci brak. A jeśli zostawisz papierek w apartamencie? 500 zł kary. Ekologia pełną parą – ale na własny koszt.
Chcesz wysuszyć ręcznik? Owszem – ale nie na kaloryferze. Możesz kombinować. Wiadro, wieszaki, balkon – wybór należy do Ciebie.
Niby jedno, ale jednak dwa. Dwa pojedyncze materace udające łoże małżeńskie to hotelowy standard, który skutecznie rozdziela nawet najbardziej zakochanych. Każdy ruch kończy się podróżą w przeciwną stronę – romantyzm w wersji rozdzielonej.
Kolor wody w Szklarskiej Porębie budzi grozę. Brązowa ciecz z kranu nie tylko nie wygląda apetycznie, ale też smakuje tak, jakbyś próbował wody po gotowaniu grzybów.
Czy to wszystko wina hoteli i apartamentów? A może gości? Turyści palą w pokojach, traktują wynajęte mieszkania jak miejsce na domówkę, nie szanują cudzego mienia. Z kolei właściciele apartamentów często odcinają się od rzeczywistości, serwując zasady jak z lat 80.
Wniosek? W Karkonoszach nie tylko szlaki bywają kręte – relacje między turystami a hotelarzami też potrafią zaskoczyć. Może czas na kompromis? Na razie wygląda to bardziej jak turystyczna wojna pozycyjna.
# Urlop w Karkonoszach. Sprawdź, kto naprawdę tu rządzi – hotele czy turyści
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.