
To chwila, na którą wielu czekało z nadzieją, a niektórzy już niemal przestali wierzyć, że kiedykolwiek nadejdzie. Po ćwierć wieku przerwy z peronu 1a w Jeleniej Górze znów odjechał pociąg do Karpacza. Dziś, w samo południe, pierwszy oficjalny szynobus Kolei Dolnośląskich dotarł do stacji końcowej u stóp Śnieżki. Witały go brawa, uśmiechy i błyski aparatów – bo nie sposób było nie zatrzymać w kadrze tego historycznego momentu.
Kilka minut przed godziną 12, wśród aplauzu czekających na peronie osób i wtórze Karkonoskiego DixieLandu, na dworzec w Karpaczu wjechał spalinowy skład Kolei Dolnośląskich. Tym samym symbolicznie zakończono 25-letnią epopeję walki o przywrócenie połączeń. Na stacjach w Miłkowie, Mysłakowicach Orzeł i samym Karpaczu na pociąg czekali mieszkańcy, którzy jeszcze niedawno mogli tylko oglądać resztki torów zarastających trawą i powoli gnijące podkłady.
– To kolejny dowód na to, że Dolny Śląsk staje się sercem polskiej kolei – mówił marszałek Paweł Gancarz, podkreślając inwestycje w likwidację luk komunikacyjnych, bowiem Dolny Śląsk stawia na kolej, a odtwarzanie zapomnianych tras to już nie obietnice, tylko konkret.
Podróż z Jeleniej Góry przez Mysłakowice, Miłków i do Karpacza to nie tylko transport – to prawdziwa uczta dla oka. Szynobus KD sunący po świeżo położonych torach prezentuje się malowniczo na tle karkonoskich krajobrazów – zielonych łąk, majestatycznych gór i wijącej się wstęgi torów. Na trasie zatrzymywali się mieszkańcy, turyści, a nawet przypadkowi kierowcy, by uwiecznić powrót pociągu, który jeszcze niedawno był jedynie wspomnieniem z dzieciństwa lub opowieścią starszych pokoleń.
— To dla mnie jak powrót do młodości. Ostatni raz jechałem tym pociągiem jako chłopak w 1999 roku. Nigdy nie myślałem, że jeszcze kiedyś tu wrócę koleją — mówi wzruszony pan Jerzy, mieszkaniec Miłkowa.
To nie tylko powrót pociągów w serce Karkonoszy – to także powrót wspomnień, nowe możliwości dla mieszkańców, turystów i całego regionu - mówił starosta karkonoski Krzysztof Wiśniewski
Choć przez lata mówiło się, że trasa kolejowa do Karpacza to zamknięty rozdział, dziś stało się jasne, że nostalgia ma realną moc. To nie tylko sentyment, ale i konkretne ułatwienie dla mieszkańców oraz turystów. W czasach, gdy drogi w sezonie letnim i zimowym bywają zakorkowane, powrót pociągu to oddech dla lokalnej logistyki.
— To jest zupełnie inne przeżycie niż podróż samochodem. W pociągu człowiek naprawdę czuje, że jedzie w góry — przyznaje pani Agata z Gorzowa Wielkopolskiego. — Można popatrzeć przez okno, zobaczyć Śnieżkę, mosty, lasy. To ma swój klimat.
Przywrócenie połączenia kosztowało około 75 milionów złotych. - Ta długo wyczekiwana inwestycja została sfinalizowana m.in. dzięki środkom z Programu Inwestycji Strategicznych :"Polski Ład" - przypomina posłanka Marzena Machałek. Region odzyskał nie tylko linię kolejową, ale i fragment tożsamości, który przez lata wydawał się bezpowrotnie utracony.
pierwsza podróż do Karpacza po 25 latach
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie