
Wśród urokliwych wzgórz północnych Czech, tam gdzie lasy sięgają nieba, a ścieżki wciąż noszą ślady dawnych karawan i królewskich orszaków, wyrasta monumentalna sylwetka Zamku Bezděz. To jedno z najbardziej tajemniczych i malowniczych miejsc naszych południowych sąsiadów. Miejsce, gdzie czas się zatrzymał, a każdy kamień zdaje się znać jakąś historię.
Historia zamku sięga połowy XIII wieku, kiedy to potężny władca Przemysł Ottokar II – zwany „żelaznym i złotym królem” – zapragnął wznieść twierdzę, która miała nie tylko zabezpieczać drogę do Łużyc, ale też manifestować potęgę Korony Czeskiej. Budowa rozpoczęła się około roku 1264 i przebiegała błyskawicznie – w stylu czystego, surowego gotyku. Żadnych ozdobników, sama siła i funkcjonalność. Bezděz miał nie tylko chronić, ale też imponować.
Zamek powstał na samotnym stożku wulkanicznym (606 m n.p.m.), którego strome zbocza czyniły go naturalną fortecą. Wystarczy spojrzeć na jego potężną wieżę i ostre linie murów, by zrozumieć, że nie była to budowla łaskawa dla wrogów... ani dla więźniów.
To właśnie na Bezdězie rozegrał się jeden z bardziej dramatycznych epizodów czeskiej historii. Po śmierci Przemysła Ottokara II jego syn, małoletni Wacław II, wraz z matką Kunegundą Halicką, został uwięziony przez możnych, którzy chcieli przejąć władzę. Chłopiec dorastał w zimnych murach twierdzy, w odosobnieniu i politycznej niepewności. Być może właśnie to doświadczenie ukształtowało go jako przyszłego króla Polski – mądrego, ale też nieufnego i pełnego sprzeczności.
W kolejnych wiekach zamek przechodził z rąk do rąk – należał m.in. do zakonu benedyktynów, którzy stworzyli tu klasztor. Długo jednak nie cieszyli się spokojem – wojny husyckie, a potem okres upadku doprowadziły Bezděz do powolnej ruiny.
Ale właśnie ta jego surowa forma przyciągała romantyków – nikt nie myślał o odbudowie, bo w takim stanie miał swój niepowtarzalny urok. . Gdy w XIX wieku odżyło zainteresowanie średniowieczem, artyści, poeci i malarze zaczęli pielgrzymować do Bezdězu, by czerpać z jego atmosfery. Wśród nich był Karl Hynek Mácha – czeski bard, który uczynił z zamku niemal mistyczny symbol utraconego świata.
Na Bezdězie nie ma miejsca na barokowe freski czy bogato zdobione portale. To kwintesencja gotyckiej pragmatyki: potężna wieża (tzw. Wielka Wieża), mury obronne, kaplica z przepięknym sklepieniem żebrowym i strome schody prowadzące do pomieszczeń zamku górnego. Surowość tej architektury robi dziś kolosalne wrażenie – właśnie dlatego, że jest tak autentyczna. Nie zrekonstruowano tu zbyt wiele – wszystko, co widzimy, nosi na sobie znamię prawdziwej historii.
Dziś Bezděz przyciąga rzesze turystów, ale wciąż pozostaje miejscem, które potrafi zaskoczyć ciszą. Poza sezonem można tu doświadczyć czegoś niezwykłego – szelestu liści w ruinach kaplicy, krzyku ptaków unoszących się nad wieżą i własnych myśli, odbijających się echem od kamiennych murów. Na szczycie wieży rozciąga się panorama, która zapiera dech w piersiach – widać nie tylko pobliskie jeziora, ale przy dobrej pogodzie także Ještěd i Karkonosze.
Nie znajdziemy tu plastikowych rycerzy, kiczowatych jarmarków ani głośnych kafejek. Zamiast tego – historia podana bez cukru, ale za to z charakterem.
Zanim jednak dotrzesz do kamiennych murów Bezdězu, musisz pokonać podejście, które samo w sobie jest częścią tej historii. Kamienisty szlak, prowadzący spod wsi Bezděz, to dziś malownicza trasa turystyczna, ale kiedyś była to droga krzyżowa – z kapliczkami i stacjami męki pańskiej, które miały przygotowywać pielgrzymów nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Dziś z tej dawnej sakralnej oprawy zostały jedynie nieliczne ślady, ale sam wysiłek wspinaczki pozostał – zwłaszcza w upalne dni. Wejście na zamek to nie tylko kwestia kondycji – to także rytuał. Trzeba przejść przez cztery kolejne bramy, każdą w innym stylu i stanie zachowania. To jak stopniowe wchodzenie w inny świat – z każdym krokiem bardziej odcięty od cywilizacji, a bliższy średniowieczu.
Zamek Bezděz, mimo że przez wieki niszczał, nie doczekał się wielkiej odbudowy. Ale nie dlatego, że o nim zapomniano. Wręcz przeciwnie – w epoce romantyzmu zaczęto dostrzegać w jego ruinach coś więcej niż tylko zapomniane mury. Surowość, dramatyzm, majestat opuszczonej fortecy działały na wyobraźnię artystów i poetów. W rezultacie nikt nie próbował go „upiększać” ani restaurować na siłę – pozostał taki, jaki był. Nie z pragmatyzmu, lecz z fascynacji.
Zamek Bezděz znajduje się około 98 kilometrów na południowy zachód od Szklarskiej Poręby, co czyni go doskonałym celem na całodniową wycieczkę – zarówno samochodową, jak i motocyklową. W zależności od trasy i warunków, podróż zajmuje od 1 godziny 40 minut do 2 godzin.
Samochodem:
Najbardziej malownicza i wygodna trasa prowadzi przez Harrachov i Mladą Boleslav:
Szklarska Poręba → Jakuszyce → Harrachov → Tanvald → Mnichovo Hradiště → Bezděz
Trasa biegnie przez krajową drogę nr 10 (czeska „dwunastka”) i lokalne drogi prowadzące przez lasy i wsie – idealne dla tych, którzy cenią spokój i widoki, a nie spieszą się na wyścigi.
Ostatni odcinek – wiejska droga do miejscowości Bezděz – jest wąski i miejscami stromy, ale asfaltowany i przejezdny przez cały sezon.
Gdzie zaparkować?
U podnóża wzgórza zamkowego znajduje się płatny parking w miejscowości Bezděz (ok. 1 km od zamku). Stamtąd już tylko piesza wędrówka szlakiem – w górę, przez dawne stacje drogi krzyżowej, aż do zamku
Zamek Bezděz to nie tylko zabytek. To przestrzeń, w której historia oddycha – szorstko, prawdziwie, bez retuszu. To miejsce dla tych, którzy wolą średniowiecze od selfie, a legendy od przewodników audio. Bo tu nie trzeba wiele mówić – wystarczy wejść na dziedziniec i pozwolić, by kamień przemówił sam.
Zamek Bezdez – gotycki strażnik czeskich legend
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie