
Mauzoleum z nagrobkiem Roberta Lachmana to jeden z najbardziej niezwykłych zabytków sztuki sepulkralnej na Dolnym Śląsku. To przejmujący wyraz rozpaczy rodziców po stracie jedynego syna.
Rodzina Lachmanów należała do najbogatszych rodzin kupieckich w rejonie Gryfowa Śląskiego. W połowie XIX wieku dysponowali już olbrzymim majątkiem pozwalającym na skupowanie okolicznych posiadłości ziemskich. Lachmanowie byli posiadaczami m.in Olszyny, Chróściny i Jałowca.
Robert Karol von Lachmann był jedynym synem Conrada i Mathildy i jednocześnie ostatnim męskim potomkiem kupieckiego rodu. Lachmanowie mieli jeszcze dwie córki. Zgodnie z panującą w XIX wieku arystokratyczną tradycją młody Robert wstąpił do wojska i służył jako porucznik 16. pułku huzarów.
W lipcu w 1870 roku wybucha wojna prusko - francuska. Jedyny syn Lachmanów i dziedzic Jałowca, ledwie 23.letni, rusza ze swym pułkiem na tworzący się nad Renem front. 16 sierpnia 1870 bierze udział w krwawej bitwie pod Mars-la-Tour. Korpusy pruskie próbują tam odciąć Armię Renu marszałka Bazaine, od dróg odwrotu na Verdun i zamknąć okrążenie pod Metz. Okazuje się jednak, że Francuzi mają przewagę liczebną (130 tys - 90 tys). Rozbijają jeden z pruskich korpusów i są o krok od zwycięstwa. Prusaków ratuje zmasowana szarża kawalerii. - Będzie to kosztować ile będzie - stwierdził przed natarciem, dowodzący 12 Brygadą Kawalerii generał Adalbert von Bredow.
Prusacy za cenę ogromnych strat swoich konnych jednostek (50 % stanu) powstrzymują Francuzów. Bitwa choć nierozstrzygnięta była strategicznym sukcesem Prusaków. Leutnant Lachman nie dożył jednak wieczora, który przyniósł zakończenie zmagań. Postrzelony w brzuch, zmarł z upływu krwi.
Rozpacz Lachmanów po utracie syna znalazła odzwierciedlenie w wybudowanym w przypałacowym parku mauzoleum. Stanęła w nim wspaniała rzeźba berlińskiego artysty Rudolfa Siemeringa. Przedstawiała anioła pochylającego się nad konającym oficerem w huzarskim uniformie. Niezwykły, pełen melancholii obraz cierpienia i rozpaczy rodziców po utracie dziecka.
Projekt neogotyckiej kaplicy grobowej wykonał niemiecki architekt Carl Johann Bogislaw Lüdecke, ten sam, który był m.in autorem projektu pawilonów we wrocławskim ogrodzie zoologicznym.
Dziś niestety mauzoleum jest w opłakanym stanie. Obie rzeźby są zniszczone. Anioł nie ma głowy, rak i skrzydeł a posąg żołnierza stracił głowę i jedną z nóg. Pomimo tych zniszczeń wciąż jest to przejmujące miejsce w którym w dalszym ciągu mieszka rozpacz.
„Sei getreu bis in den Tod so will ich dir die Krone des ewigen Lebens geben”, co możemy przetłumaczyć jako : „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę życia wiecznego” - to epitafium które zachowało się na cokole sarkofagu. Wewnątrz nie ma już trumny. Srebro z którego była wykonana, okazało się zbyt cenne dla szabrowników i wandali.
Mauzoleum w Jałowcu - Przejmujący wyraz smutku i rozpaczy
Wybierasz się w Karkonosze? Poniżej mapa atrakcji turystycznych w regionie. Kliknij w prawy górny róg na mapie aby otworzyć
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie