
Kamienny kopiec poświęcony pamięci czeskich narciarzy Bohumila Hanča i Václava Vrbaty, znajduje się tuż nad za Vrbatovą boudą. Upamiętnia tragiczne wydarzenia z 1913 roku.
Pomnik zbudowany został w 1925 r. przez członków klubów narciarskich Jilemnice i Hradec Králové na niewielkiej kulminacji Czeskiego Grzbietu, nazwanej także imieniem jednego z tych narciarzy (Vrbatovo návrší, 1416 m). Powstał dla upamiętnienia tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas międzynarodowych zawodów narciarskich (bieg na 50 km), które odbywały się 24.03.1913 r. między Labską boudą i Martinovą boudą. Była to ich VIII edycja.
(Bohumil Hanč, Václav Vrbata i Emmerich Rath)
Bohumil Hanč odniósł w tym sezonie kilka zwycięstw i choć obiecał żonie (wówczas w ciąży) zaprzestać ścigania się, chciał ostatni raz wystartować w mistrzostwach i dosłownie uciekł z nowego domu w Hrabacowie (obecnie część Jilemnic) .
Bieg rozpoczął się około godziny 7 rano w piękną pogodę przy schronisku Labska bouda. Wzięło w nim udział tylko sześciu zawodników. Niestety szybko nastąpiło załamanie pogody. Przyszła śnieżyca na którą zawodnicy nie byli przygotowani, wszyscy byli lekko ubrani, bez czapek i rękawiczek, zaczęli więc jeden pod drugim schodzić z trasy.
Tuż po starcie Hanč objął prowadzenie. O 7:55 zaczął padać deszcz, Karel Jarolímek objął prowadzenie na Sněžným jamie, a Oswald Bartel na Voseckiej boudzie. Na Violíku, przed zakrętem do źródeł Łaby, Hanč wrócił na prowadzenie i od tego czasu nikt go nie wyprzedził. Do godziny 9:00 znacznie się ochłodziło i deszcz zamienił się w śnieg. Rath i Jarolímek poddali się z powodu otarć na nogach. Trasa prowadziła dalej do harrachovskich kamieni, w lewo do Zlatá núvrší, a stamtąd z powrotem do Labskiej boudy, gdzie zakończyło się pierwsze okrążenie.
O 10:20 nastąpiła kolejna zmiana pogody, z wichurą i gęstym mokrym śniegiem. Na Wysokim Kolu poddał się trzeci Bartel, a nieco później drugi Josef Feistauer i ostatni Josef Scheiner.
Zawody przerwano, ale Hanč, który biegł jako pierwszy nic o tym nie wiedział. W porywistym wietrze, nie zrozumiał też krzyku sędziego, który próbował go zatrzymać dzwoniąc i machając. Niestety najwyraźniej zinterpretował te sygnały jako ostrzeżenie o oblodzeniu toru.
Pomachał więc tylko i ruszył dalej, w stronę Złotego Wzgórza. Tam, zupełnie już osłabiony chłodem, spotkał we mgle swojego przyjaciela Václava Vrbatę, który w biegu nie startował, ale przyszedł na trasę specjalnie aby mu kibicować. Vrbata pożyczył mu swój ciepły płaszcz i czapkę. Wyczerpany Hanč, ruszył w stronę Labskiej Boudy, z kolei Vrbata zaczął schodzić do Hornich Míseček, ale po pewnym czasie wrócił na grań, bo martwił się o Hanča i próbował go odnaleźć i pomóc.
O godzinie 13:15 Rath, Jarolímek i sędzia Fischer wyruszyli z Labskiej boudy na poszukiwanie Hanča. Każdy poszedł w inną stronę. O 13:45 Rath znalazł Hanča we mgle pod Złotym Wzgórzem, leżącego, całkowicie wyczerpanego, ale jeszcze żywego. Początkowo holował go sam, jednak po pół kilometrze również opadł z sił, zostawił więc Hanča i poszedł po pomoc do schroniska Labska Bouda.
Po kolejnych kilkudziesięciu minutach, Hanča został przetransportowany na saniach do Labskiej Boudy. Niestety był już w agonalnym stanie. Nie udało się go uratować. Z powodu wyziębienia doszło u niego do zatrzymania akcji serca.
W międzyczasie Vrbata dalej poszukiwał Hanča. Znalazł jego narty, pozostawione przez ratowników i sądził, że potrzebujący przyjaciel jest gdzieś w pobliżu. Bez ciepłej kurtki, którą oddał przyjacielowi, nie miał szans na przeżycie w szalejącej śnieżycy i zamarzł. Odnaleziono go na wzgórzu pomiędzy kamieniami Harracha a Złotą Górą, która dziś na jego cześć nazywana jest Wzgórzem Vrbata.
W miejscu w którym Rath odnalazł wycieńczonego Hanča, również stoi kamienny obelisk.
Pomnik Hanča i Vrbaty. Ta przyjaźń była silniejsza od śmierci.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie