
Dolny Śląsk kiedyś był najbardziej kolejowym regionem w kraju - do większości miasteczek docierał pociąg. Nie inaczej było i w Karpaczu do którego pierwszy pociąg dotarł 1 lipca 1895 roku.
Nieczynna dziś i nie przejezdna linia kolejowa z Mysłakowic do Karpacza była pierwszą prywatną koleją na Dolnym Śląsku. Swoje powstanie zawdzięczała z jednej strony dynamicznemu rozwojowi przemysłu w okolicy a z drugiej silnej pozycji Karpacza na rynku turystycznym.
Budową kolejki zajęła się specjalnie dla tego celu utworzona spółka : Kolej Karkonoska (Reisengebirgsbahn GmbH), która oprócz zgody na budowę torowiska, uzyskała prawo do użytkowania linii na okres 70 lat.
Linię wytyczono niemal równolegle do potoku Łomnica. Najbardziej stromy odcinek pomiędzy przystankiem Brzezie Karkonoskie a Karpaczem ma nachylenie 47 promili, co stawiało Kolej Karkonoską wśród linii o typowo górskim charakterze.
Rozkładowe pociągi ruszyły na trasę 1 lipca 1895 roku – 11 par jechało z Mysłakowic i dodatkowo 2 z Miłkowa. Na trasie wybudowano 2 stacje (Miłków i Karpacz), 2 przystanki (Mysłakowice Orzeł i Brzezie Karkonoskie) oraz 3 bocznice do Fabryk Papieru w Miłkowie i Karpaczu.
Oprócz przewozu turystów kolej zajmowała się transportem materiałów i produktów do trzech papierni , tartaku w Miłkowie oraz produktów rolnych.
W 1934 roku linię zelektryfikowano a do Karpacza zaczęły dojeżdżać również składy z Wrocławia i Berlina.
Po 1945 roku trakcję elektryczną i cały tabor wywieziono do ZSRR, a Kolej Karkonoska cofnęła se znów do epoki pary. U schyłku lat 80' ubiegłego wieku nastąpił gwałtowny regres komunikacji kolejowej. W dobie transformacji ustrojowej, jaka miała miejsce po 1989 roku cała Polska znalazła się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Z tym problemem również borykała się polska kolej. Linie zaczęto zamykać jedną po drugiej. Nie ominęło to Kolei Karkonoskiej. Ostatni pociąg pod Śnieżkę dojechał 2 kwietnia 2000 roku.
Infrastruktura zaczęło szybko popadać w ruinę. O ile dworzec w Karpaczu zdołano uratować (głównie za sprawą starań nieżyjącego już Rafała Gerstena), o tyle z pozostałych obiektów nie pozostało wiele.
Przygnębiające wrażenie sprawia zwłaszcza niezwykle urokliwa niegdyś stacja w Mysłakowicach, gdzie przejście podziemne pomiędzy peronami zostało zamienione w dzikie wysypisko śmieci.
Na całej trasie pojawiły się też znaczące ubytki w torowisku.
Po dwudziestu latach na zarośniętych torach do Karpacza ponownie zapala się zielone światło.
W grudniu ubiegłego roku podpisana została umowa na wykonanie studium wykonalności dla linii Jelenia Góra – Karpacz/Kowary.
– Studium wykonalności dla tych linii kolejowych jest w końcowej fazie przygotowania i nanoszone są ostatnie poprawki, a samo przyjęcie dokumentu powinno nastąpić na początku czerwca – informuje Tymoteusz Myrda, Członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego.
Krokiem milowym dla reaktywacji linii będzie podpisanie aktu notarialnego, które potwierdzi przeniesienie praw własności do linii ze spółki PKP na samorząd Województwa Dolnośląskiego. Planowane jest już na przełomie III i IV kwartału tego roku.
– Przejmowanie i rewitalizacja tych linii to część naszego projektu odbudowy kolei na Dolnym Śląsku. To również bardzo dobra wiadomość nie tylko dla mieszkańców Kotliny Jeleniogórskiej, ale też dla wszystkich Dolnoślązaków, którzy będą mogli łatwiej dojechać do atrakcyjnych turystycznie miejscowości – dodaje Tymoteusz Myrda.
Koszty rewitalizacji tej trasy oscylują w granicach od 70 - 100 mln zł. Dolnośląscy samorządowcy szacują, że proces inwestycyjny, który pozwoli na przywrócenie ruchu pociągów pasażerskich pod Śnieżkę potrwa około 2 lat.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie