Reklama

Triumf w ruinie. Pozostałości Kolumny Zwycięstwa pod Lutynią.

06/10/2025 21:55

Podwrocławska Lutynia kryje w sobie pamięć o wydarzeniu, które wstrząsnęło XVIII-wieczną Europą. To tutaj, 5 grudnia 1757 roku, Fryderyk II Wielki pokonał znacznie liczniejszą armię austriacką, a jego zwycięstwo uświetniono w XIX wieku monumentalną Kolumną Zwycięstwa. Dziś z całej potęgi monumentu pozostał jedynie kamienny cokół – świadek dawnej chwały i przemijania.

Pod Lutynią czas płynie inaczej. Wieś, która dziś wydaje się sennym zakątkiem pod Wrocławiem, była niegdyś świadkiem wydarzenia, które przeszło do historii Europy. To właśnie tutaj, 5 grudnia 1757 roku, rozegrała się jedna z najważniejszych bitew wojny siedmioletniej – starcie, w którym Fryderyk II Wielki zmierzył się z potężną armią austriacką.

Bitwa pod Lutynią była jednym z najświetniejszych przykładów geniuszu strategicznego Fryderyka II. Pruski władca dysponował zaledwie 36 tysiącami żołnierzy, podczas gdy przeciw niemu stanęło około 65 tysięcy Austriaków dowodzonych przez księcia Karola Lotaryńskiego. Szala III wojny o Śląsk przechylała się na stronę cesarzowej Marii Teresy. Jednak Fryderyk zastosował manewr, który przeszedł do podręczników sztuki wojennej – tzw. ukośny szyk. Symulując natarcie na jednym skrzydle, zdołał w tajemnicy, wykorzystując pofałdowanie terenu, przesunąć swoje główne siły i uderzyć z flanki.

Austriacy, zaskoczeni i rozciągnięci na zbyt szerokim froncie, nie wytrzymali naporu. W ciągu kilku godzin armia pruska rozgromiła przeciwnika, zadając mu ponad 20 tysięcy strat, przy własnych stratach sięgających około 6 tysięcy. Lutynia przesądziła o losach Śląska na wiele dekad, a Fryderyk zyskał sławę wodza niemal nieomylnego.

Kiedy staje się dziś na niewielkim wzgórzu pod Lutynią, trudno uwierzyć, że właśnie tu rozstrzygały się losy regionu. Świadkiem dawnych dramatów jest cokół po Kolumnie Zwycięstwa, która w połowie XIX wieku górowała nad polami bitwy. W 1854 roku, z inicjatywy króla Fryderyka Wilhelma IV, wzniesiono tu monumentalną kolumnę z granitu. Dzieło zaprojektowane przez Friedricha Augusta Stülera, z pozłacaną rzeźbą bogini zwycięstwa autorstwa Christiana Daniela Raucha, wznosiło się na około 20 metrów wysokości. Lśniąca w słońcu i widoczna z daleka Nike, miała przypominać kolejnym pokoleniom o wielkości Fryderyka i o tym, że to na Śląsku rozstrzygały się późniejsze dzieje całej Europy.

Spacerując wokół, można odnieść wrażenie, że to miejsce jest zarazem ciche i pełne echa dawnej historii. Wystarczy zamknąć oczy, by wyobrazić sobie ciemnoniebieskie szeregi pruskiej piechoty, które z ukrycia ruszają na flankę zaskoczonych Austriaków, huku dział, krzyki i zamieszanie, które zakończyły się druzgocącą klęską jednej z największych armii ówczesnego świata. 

W samej Lutyni zachowały się także szczątki drugiego monumentu – Pomniku Zwycięzców z początków XX wieku, ufundowanego przez cesarza Wilhelma II. Jednak to właśnie fundament Kolumny Zwycięstwa, ukryty wśród zieleni, najmocniej działa na wyobraźnię. Oglądany dziś nie opowiada już historii o glorii i chwale, lecz o tym, że nawet najbardziej monumentalne symbole mogą zniknąć, a jedyne, co naprawdę trwa, to pamięć o ludziach i ich zmaganiach.

Triumf w ruinie. Pozostałości Kolumny Zwycięstwa pod Lutynią.

Aplikacja karkonoszego.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 06/10/2025 22:55
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do