
W Szklarskiej Porębie dawne górnictwo pozostawiło po sobie wiele pamiątek. Jednym z bardziej urozmaiconych reliktów górnictwa jest rejon Zbójeckich Skał. Początkowo poszukiwano tu rud pirytu i magnetytu. Jednak tuż po zakończeniu II wojny światowej intensywnie poszukiwano uranu.
Prace poszukiwawcze podjęte zostały na szeroką skalę przez geologów radzieckich działających od 1948 r., na podstawie szczególnych uprawnień umowy z rządem PRL, w ramach przedsiębiorstwa Kuznieckije Rudniki, a następnie Zakłady Przemysłowe R-1. Wykonane badania obecności mineralizacji uranowej sprawiły, że rejon Zbójeckich Skał został wytypowany do wydrążenia sztolni poszukiwawczych.
W 1950 roku, Rosjanie pod szyldem Zakładów Przemysłowych R-1 z Kowar poszukując rud uranu wykonali zdjęcia emanacyjne w tym rejonie. Na wykrytych anomaliach utworzono 22 odcinki detalizacyjne, gdzie stwierdzono mineralizację uranową. W następnym roku wykopano dwie sztolnie poszukiwawcze z krótkimi przecznicami o łącznej długości 571 m.
Badania wykazały, że podwyższona radioaktywność związana jest ze skałami charakteryzującymi się dużą zawartością biotytu (gnejsami i łupkami biotytowymi) oraz granitami wzbogaconymi o ten minerał. Prace były prowadzone pod ścisłym nadzorem Rosjan a stronie polskiej nie udostępniono żadnych bardziej szczegółowych protokołów tych badań. Sposobem na zachowanie tajemnicy było wyeliminowanie z kopalnianej nomenklatury stów „uran” i „ruda uranu”. W pismach urzędowych korzystano z terminów R2, P-9 i pisano o poszukiwaniu metali nieżelaznych. Z kolei ze sztolni wydobywano oficjalnie "ziemię odpadową".
Pierwsza ze sztolni, na roboczo zwana R1, położona jest w pobliżu tunelu kolejowego Szklarska Poręba Dolna na wysokości około 610 m n.p.m. Była drążona w latach 1950 - 1951 w celu wgłębnego rozpoznania strefy anomalii radiometrycznych z występującą mineralizacją uranu i toru. Sztolnia ma długość około 187 m, a poprowadzone z niej boczne wyrobiska – łącznie około 121 m. Obie sztolnie są dokładnie zwymiarowane, na lewej ścianie co 10 metrów zostały wymalowane liczby oznaczające ilość metrów od wejścia. Stąd funkcjonujące w środowisku eksploratorów określenie "sztolnie z podziałką".
Obecnie około 5 metrów w głąb od wejścia sztolni R1 założona została krata, która uniemożliwia dalsze przejście w okresie zimowania nietoperzy. W sztolni występuje podwyższona aktywność promieniotwórcza.
Nieco powyżej sztolni na wysokości około 635 m n.p.m. znajdował się pionowy szyb poszukiwawczy.
Druga ze sztolni z podziałką, zwana sztolnią R2 znajduje się znacznie niżej, bowiem na wysokości około 520 m n.p.m. Administracyjnie są to już Piechowice. Miejsce znajdujące się już za końcem ulicy Chałubińskiego, demaskuje okazała hałda górnicza. Sztolnia wydrążona w 1951 roku, ma 135 metrów długości, jak informuje wykonany białą farbą napis na przodku. Chodnik był obudowany drewnianymi stemplami, które zabezpieczały strop. Niestety upływ czasu spowodował, że zgniłe drewno rozpada się nawet pod lekkim dotykiem.
Boczne korytarze mają dodatkowe 99 metrów. W sztolni zachowały się resztki obudowy górniczej. W jednej ze ścian wciąż tkwi zablokowane w skale i pozostawione tu wiertło maszynowe. Sztolnie ostatecznie nie spełniły jednak pokładanych w nich nadziei. Nie odnaleziono jednorodnych rud uranu. Wyrobisk nie zakwalifikowano więc do eksploatacji.
Po raz ostatni terenem zainteresowano się w latach 1962 - 1964, kiedy pracę prowadził tu Instytut Geologiczny z Warszawy. Wykopano wówczas 11 rowów poszukiwawczych i 7 szurfów. W rowach tych oraz w próbkach z wyrobisk górniczych pozostałych po R-1 stwierdzono koncentrację metali ziem rzadkich.
Pod względem geologicznym obszar na którym zlokalizowane są oba obiekty należy do jednostki zwanej blokiem karkonosko-izerskim. Przebiega to strefa kontaktu hornfelsów i leżących za nimi granitów. Sąsiedztwo tych skał jest dobrze widoczne na ociosach sztolni. Nie pozostaje to bez wpływu na stabilność sztolni. Na spągu zalega sporo materiału skalnego.
Obie sztolnie były drążone pospiesznie, przy użyciu materiałów wybuchowych co sprawia, że dziś są zachowane w stanie o wiele gorszym i mniej stabilnym niż ręcznie kute chodniki. W obu przypadkach stropy korytarzy dosłownie spadają na głowy. Z tego powodu ich ewentualna eksploracja jest niebezpieczna.
Nasuwa się też wyobrażenie katorżniczej niemal pracy górników. W wilgoci, wiecznym chłodzie, niemal po ciemku, bo brak tam śladów po jakiejkolwiek instalacji elektrycznej, ręcznie usuwających urobek, którego zawartości ani składników nawet nie znali.
foto: Paweł Pawlak
Tropem uranu. Sztolnie poszukiwawcze w Szklarskiej Porębie.
Wybierasz się w Karkonosze? Poniżej mapa atrakcji turystycznych w regionie. Kliknij w prawy górny róg na mapie aby otworzyć
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie