Reklama

Stacja Nadawcza Rüdiger - Tajemnica II wojny światowej

29/11/2021 20:29

Ruiny budynku stacji nadawczej Luftwaffe stojące w okolicy szczytu malowniczego wzgórza Rosocha na Pogórzu Złotoryjskim, wciąż fascynują miłośników wojennych historii i eksploratorów miejsc opuszczonych.

Rosocha (dawniej Willmannsdorfer Hoch - Berg) to malownicze choć niezbyt wysokie wzgórze (465 m n.p.m.). Niemniej zapewnia niezapomniane widoki, choć nie z samego szczytu, który jest obecnie zalesiony ale z rozległego wypłaszczenia na wschodnim zboczu. Widać stąd zarówno panoramę Równiny Chojnowskiej z Zamkiem Grodziec (od strony północnej) jak i Pogórze Kaczawskie, Góry Kaczawskie i Karkonosze (od strony południowej).

Jednak nie tylko wspaniałe widoki zachęcają do odwiedzin tego miejsca ale również jego nie do końca wyjaśniona historia. Bowiem właśnie na wspomnianym wypłaszczeniu, Niemcy w latach 1936-38 wybudowali stację radiową i radiolokacyjną  (Funksendezentrale – FuSZ 251), nadając jej kryptonim Rüdiger. Był to niewątpliwe bardzo ważny węzeł łączności radiowej oraz radiolokacji lotniska II grupy bojowej 252 pułku lotniczego z Legnicy oraz prawdopodobnie lotnisk wrocławskich.

Do dnia dzisiejszego z całego kompleksu zachował się jedynie główny budynek z ciemnoczerwonej cegły w którym mieściły się agregaty oraz urządzenia radiowe i radiolokacyjne. Koszary i pozostałe budynki zostały zniszczone podczas zaciekłych walk stoczonych tu w lutym 1945 roku.

Dziś nie do końca wiadomo, dlaczego Niemcy akurat tego miejsca bronili tak zajadle, w obliczu nieuchronnej już klęski, rezygnując przy tym z obrony wielu innych nie mniej wartościowych obiektów. Oczywiście nie sposób bronić wszystkiego ale stacji nadawczej nad Stanisławowem bronili jednak wyjątkowo uparcie.

Samo przeznaczenie stacji jest również nie do końca jasne. W każdym razie nie brak przypuszczeń, że testowano lub używano tutaj najnowocześniejszych rozwiązań technicznych tamtych lat. Jedną z takich zaawansowanych technologii było pozahoryzontalne radio naprowadzanie przy wykorzystaniu niskich częstotliwości. Czy jeden z takich punktów znajdował się w pobliżu Rosochy? Tego na razie nie udało się ustalić. Wiadomo jednak, że za żelbetowymi ścianami budynku centrali znajdowało się 6 nadajników radiowych, o czym świadczą do dziś zachowane napisy zu Sender 6. Ponadto wiele wskazuje na to, że stacja nadawcza miała własne zasilanie. Nie ma bowiem, żadnego śladu doprowadzenia energii elektrycznej ani kablowej ani napowietrznej. Są za to wnęki po generatorach i sumatorach mocy oraz agregatach. Ich ilość sprawia, że nie ma wątpliwości, iż wytwarzano tu więcej mocy niż standardowo potrzebował tego typu obiekt. Do czego więc była wykorzystywana?

Jedna z teorii mówi, że tak silna stacja nadawcza mogła służyć nawet do łączności z niemieckimi u-bootami. Tym bardziej, że północna przestrzeń była wolna od zakłóceń aż po horyzont. Dwa 30. metrowe maszty radiowe usytuowane były tak aby promieniować na kierunku południe - północ.

Kolejna teoria to przypisywanie stacji nadawczej Rüdiger roli jednej z niemieckich stacji bazowych a więc tych z których wysyłany sygnał był najsilniejszy. Co ciekawe sygnał radiowy z Rosochy miał naturalne wspomaganie. Wnętrze góry zawiera rozległe rudy żelaza i innych metali dzięki czemu to miejsce ma szczególne właściwości propagacyjne. Doskonale działają tu do dziś wszystkie krótkofalówki. - W czasach gdy na topie było radio CB to jeździło się na tą górkę żeby sobie porozmawiać z dalszymi miejscowościami a nawet innymi krajami - wspomina znajomy krótkofalowiec (Deny212).

Niemcy do obrony tego miejsca przygotowywali się intensywnie od 1944 roku. Cały rejon został zaminowany (rozminowanie zakończono dopiero w 1970 roku). A od strony północnej zbudowano system transzei. Ściągnięto relatywnie duże siły SS, wsparte czołgami. Najprawdopodobniej jednak wywiad sowiecki dokładnie rozpracował system obronny i szturm rozpoczął się od strony południowej. Poprzedziła go intensywna nawała artyleryjska, która zmiotła wszystkie budynki oprócz centrali, prawdopodobnie świadomie oszczędzanej. Budynek otrzymał jednak kilka bezpośrednich trafień, których ślady widoczne są do dziś. Niemcy mimo, że atak sowiecki przyszedł z mniej spodziewanego kierunku, bronili się niezwykle zajadle w kulminacyjnym momencie wysadzając nawet część zbocza. Ulegli jednak po kilku dniach. Rosjanie nie brali jeńców. Wszystkich esesmanów oraz żołnierzy Luftwaffe, którzy się poddali natychmiast rozstrzelali. Nie ocalał żaden świadek. Całe wyposażenie stacji nadawczej bardzo szybko zdemontowano i ciężarówkami wywieziono do Jawora, tam załadowano je do pociągu. Wagony zaplombowano a skład odjechał na wschód.

Szybko jednak okazało się, że nie wszyscy obrońcy Rüdigera polegli. Kilka niewielkich oddziałów wycofało się na okoliczne wzgórza i tam schowane za polami minowymi dotrwały do końca wojny zachowując sprawność bojową. Ostatnie walki miały tu miejsce 26 czerwca 1945 roku, kiedy NKWD przeprowadziło obławę. Rozbito wówczas 20-30 osobowy oddział niedobitków 20 Estońskiej Dywizji Grenadierów SS.

Prawdopodobnie ponownie nie brano jeńców. Co więcej spacyfikowano okoliczne miejscowości rozstrzeliwując wiele osób cywilnych narodowości niemieckiej pod zarzutem pomocy ukrywającym się Estończykom. Bardzo metodycznie likwidowano więc potencjalnych świadków działalności stacji radiowej.

W 1946 roku w aktach złotoryjskiego UB znalazła się notatka z przesłuchania francuskich jeńców wojennych z komanda 11801 Stalagu VIII A ze Zgorzelca. Francuzi, którzy w tym czasie pracowali w pobliskiej kopalni hematytu, mieli zeznać, że Niemcy testowali tu nowy rodzaj broni: - Palili samochody na odległość - . Ile w tym prawdy? Prawdopodobnie niewiele. Akta UB z tamtych lat to mało wiarygodne źródło. Ubecy częstokroć wymyślali różne niestworzone historie byle się wykazać przełożonym. Gdyby jednak założyć, że w rzekomych zeznaniach francuskich jeńców jest ziarenko prawdy, to biorąc pod uwagę fakt wielu zaawansowanych technologii nad którymi do końca wojny pracowali Niemcy, należałoby przyjąć, że prowadzili tu badania nad rodzajem broni elektromagnetycznej wykorzystującej skomasowane wiązki fal radiowych. Brzmi nieprawdopodobnie...a jednak trzeba pamiętać, że obiekt wytwarzał ogromną energię, znacznie większą od tej której potrzebowały radiostacje.

Jak wspominaliśmy jedynym zachowanym obiektem jest dwukondygnacyjny budynek główny, o kształcie prostokąta. Ma bardzo solidną konstrukcję żelbetonową, wykończoną czerwoną cegłą klinkierową. Parter podzielony jest na mniejsze pomieszczenia pomocnicze oraz halę główną, w której prawdopodobnie mieściło się centrum dowodzenia. Duży otwór na środku podłogi, przez który przebiegały kable do agregatów oraz pomp w piwnicy jest bardzo przestronny, mógł więc zgromadzić wiele urządzeń.

Na terenie kompleksu jest zasypana studnia oraz duży basen do chłodzenia lamp stopni mocy. Do dzisiaj zachował się jedynie zarys obiektu koszarowego, częściowo ocalała też podłoga. Wiadomo jednak, że z koszar to centralnego budynku prowadziło również przejście podziemne. Również pod ziemią prowadził tunel do silosu z chłodziwem dla przegrzewających się agregatów. Tak naprawdę jak rozległe są piwnicze przestrzenie pod kompleksem nie sposób dziś ustalić. Można za to odnaleźć ukryte w zaroślach cztery potężne betonowe fundamenty, na których zamontowane były maszty anten.

Sam budynek dziś już wątpliwie "udekorowany" przez graficiarzy, może w zasadzie robić dość niepozorne wrażenie. Ale wszystkich miłośników tajemnic II wojny światowej na pewno zainteresuje. Resztę urozmaicą wspaniałe i rozległe widoki.

Do budynku Radiostacji Rüdiger można łatwo dojechać samochodem od strony Stanisławowa.

Stacja Nadawcza Rüdiger - Tajemnica II wojny światowej

 

Wybierasz się w Karkonosze? Poniżej mapa atrakcji turystycznych w regionie. Kliknij w prawy górny róg na mapie aby otworzyć 

 

 

Aplikacja karkonoszego.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Aktualizacja: 05/05/2024 21:08
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do