Reklama

Grób lotników w Borowicach - Przerwany lot ku wolności

19/12/2020 19:00

W rejonie Borowic, w lesie obok Drogi Sudeckiej pomiędzy cmentarzem jeńców wojennych a Przełęczą Karkonoską, znajdziemy niszczejący grób lotników. To tragiczna pamiątka nieudanej ucieczki ku wolności.

Pamięć temu miejscu przywrócono dopiero po upadku PRL. Do 1989 roku informacje na temat tragicznego wypadku lotniczego, do którego doszło tutaj 26. listopada 1946, skrzętnie ukrywano. Nie znajdziemy ich w annałach Aeroklubu Jeleniogórskiego, ani w archiwach jeleniogórskich. W ogóle do przestrzeni publicznej trafiły ledwie strzępy informacji /zdawkowa notatka w Słowie Polskim z ...1952 roku/. Bezpieka wydarzenia określiła "bandycką akcją" i sprawę utajniła.

Dziś wiadomo już nieco więcej. Na krzyżu stojącym pomiędzy dwiema brzozami, układającymi się w literę "V" umieszczono tabliczkę z napisem : "Tu spoczywa dwóch braci pilotów Alfred i Rudolf Szymański wraz z dwoma kolegami. Zginęli śmiercią lotników dnia 26 listopada 1946 roku. Cześć Ich pamięci" Pod nią kolejna tabliczka: Władysław Pawłowski ze Lwowa. 1923 - 1946. Spoczywaj w pokoju" . Na mogile fragmenty pordzewiałych i pogiętych blach. To szczątki dwupłatowego samolotu PO-2 tzw. kukuruźnika, które pozbierano w lesie. Ale po kolei.

Pierwszy akt dramatu rozegrał się bowiem na lotnisku dla szybowców w Jeżowie Sudeckim /wówczas Grunów/ należącym do Aeoroklubu Jeleniogórskiego. Otwarto je hucznie w październiku 1946 roku. W nocy z 25/26 listopada 1946, pięciu młodych uzbrojonych mężczyzn dokonało tu zuchwałego napadu. Bez jednego strzału sterroryzowali strażników lotniska na terenie szkoły szybowcowej. Po związaniu strażników, przecięciu kabli telefonicznych wytoczyli z hangaru dwupłatowy samolot Polikarpow PO-2, służący do holowania szybowców o numerze bocznym SP-AFW.

Cała akcja trwała nie więcej niż 20 minut. Po czym czwórka mężczyzn odleciała samolotem. Piąty został na lotnisku i pilnował strażników do godziny 4 nad ranem, następnie oddalił się w nieznanym kierunku. Nigdy go nie odnaleziono. Tymczasem uwolnieni nad ranem strażnicy zeznali, że wydawało się im, iż to właśnie ten piąty uczestnik napadu dowodził całą akcją i cały czas trzymał ich na muszce. 

Uprowadzony samolot a w zasadzie jego szczątki odnaleziono 2 grudnia 1946 roku a więc 6. dni po wydarzeniach na lotnisku w Jeżowie. Na wrak rozbitej maszyny natrafiło dwóch leśników z Przesieki /wówczas Matejkowice/. Powiadomiono natychmiast milicję, WOP, i Urząd Bezpieczeństwa. Z notatki podpisanej przez leśniczego Bogusława Gwizda czytamy:

Ilu ich było w samolocie nie stwierdziliśmy dokładnie. Według wystających nóg przypuszczaliśmy, że było ich 4. Od zabitego jednego Woronecki  (oficer WOP) wziął dokumenty, na nazwisko Burławski. Nie było śladów, że samolot był ruszany.

Rzeczywiście w szczątkach samolotu odnaleziono zwłoki czterech młodych mężczyzn. Na podstawie odnalezionych dokumentów Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Jeleniej Górze ustalił tożsamość ofiar katastrofy:

Władysław Burławski, syn Wojciecha i Marii, ur. 18 I 1920 r. we Lwowie, przy którym znaleziono pistolet „belgijka” oraz 13 sztuk amunicji, portfel z dokumentami;

Franciszek Rybczyński, syn Jana i Zofii, ur. 2 III 1926 r. w Łucku, przy którym znaleziono pistolet „Vis”, 36 sztuk amunicji, dokumenty oraz 2 portfele z gotówką na sumę 1.310 zł;

Alfred Szymański, ps. „Felek”, syn Wacława i Stefanii, ur. 28 VI 1926 r. w Poździaczycach pow. przemyski. Miał przy sobie dokumenty i zeszyt z notatkami.

Rudolf Szymański ps. „Marek”, ur. 18 VI 1922 r. w Skowierzynie pow. tarnobrzeski. Znaleziono przy nim: dokumenty, list od siostry, notes, miniaturki: Krzyża Walecznych, Brązowego Krzyża Zasługi z Mieczami, krzyż, różaniec, wystawioną przez Zarząd Miejski w Gdańsku legitymację PSL oraz dokumenty weryfikacyjne wystawione przez Komisję Weryfikacyjną Okręgu Krakowskiego z których wynikało, że był ujawnionym żołnierzem Armii Krajowej. Również przy zwłokach starszego z braci Szymańskich odnaleziono zaświadczenie o odbyciu trzy tygodniowego kursu pilotażu w Ligocie. Na tej podstawie śledczy z UB ustalili kto pilotował samolot.

Komisja Ministerstwa Komunikacji wskazała kilka możliwych przyczyn wypadku. Po pierwsze niedostateczne umiejętności pilota. Po drugie gwałtowny podmuch wiatru: tzw. karkonoski komin czyli wiatr zstępujący tj. ruch powietrza odbywający się wzdłuż powierzchni Ziemi zgodnie ze spadkiem terenu. Po trzecie przeciążenie maszyny. W dwumiejscowym samolocie znajdowały się cztery osoby. Po czwarte: brak w samolocie oświetlenia zegarów i urządzeń pokładowych. Jako hipotezę wskazano również na możliwy brak paliwa. Wartownik WOP-u z placówki w Przesiece zeznał, że feralnej nocy słyszał około 3:30 nad ranem, przez może 2 minuty warkot samolotu, który nagle ucichł. Nie było jednak żadnego wybuchu ani nawet huku sygnalizującego katastrofę. Być może kukruźnik spadał więc na ziemię lotem ślizgowym, ścinając jedynie wierzchołki drzew. 

Ponieważ sprawcy uprowadzenia samolotu zginęli śledztwo szybko umorzono. Tak szybko, że funkcjonariusze z UB nie spostrzegli, że dokumenty wystawione na nazwisko Władysław Burławski były fałszywe. Młody żołnierz podziemna naprawdę nazywał się Władysław Pawłowski i takie dane umieszczono już współcześnie na tabliczce. Dziś nie wiadomo już czy Franciszek Rybczyński miał przy sobie prawdziwe dokumenty. Jedna z hipotez mówi, że naprawdę mógł się nazywać Teodor Grabowski. Wątpliwości nie było tylko przy braciach Szymańskich. Starszy pracował bowiem w zakładach lotniczych a młodszy w szkole szybowcowej aeroklubu jeleniogórskiego.

Nie udało się tez ustalić kim była piąta osoba dramatu a więc mężczyzna, który pozostał na lotnisku w Jeżowie. Pierwszy powojenny wojewoda wrocławski Stanisław Piaskowski zakazał podawania tej informacji do publicznej wiadomości. Tymczasem na miejscu katastrofy regularnie pojawiały się.... znicze.

Urząd Bezpieczeństwa stwierdził, że cała akcja miała wyłącznie bandycki charakter. Dziś jednak możemy z dużą dozą pewności zakładać, że młodzi akowcy próbowali uciec z kraju rządzonego przez komunistów z sowieckiego mianowania. Ich celem mogła być Czechosłowacja w której komuniści dokonali przewrotu dopiero w 1948 roku lub co bardziej prawdopodobne Austria. Wiadomo przecież powszechnie, że osoby powiązane z Armią Krajową były przez aparat bezpieczeństwa szykanowane, prześladowane a często więzione i mordowane. Rodziny czterech ofiar katastrofy z Przesieki nigdy nie zostały powiadomione o śmierci swoich bliskich.

W archiwum IPN zachowała się wzmianka, że Prokuratura Marynarki Wojennej w Gdyni poszukiwała Rudolfa Szymańskiego, zarzucając mu uchylanie się od służby wojskowej (dezercję), umożliwienie ucieczki aresztanta, oraz zabór pojazdu wojskowego. Z kolei siostra Władysława Pawłowskiego nie miała wątpliwości, że w katastrofie nad Przesieką zginął jej brat, który razem z braćmi Szymańskimi działał w strukturach lwowskiego ZWZ/AK. W 1944 przedostał się ze Lwowa na rzeszowszczyznę. Odnalazł rodzinę w Gliwicach, gdzie próbowało go aresztować UB. Uniknął jednak zatrzymania i wyjechał do Gdańska. Z ostatnich listów wysłanych do siostry wynikało, że odnalazł braci Szymańskich. Wkrótce dołączył do nich kolejny ukrywający się akowiec Teodor Grabowski. Wkrótce kontakt się urwał.....

Grób lotników znajduje się w lesie około 200 metrów od Drogi Sudeckiej, po lewej stronie idąc w stronę Przesieki i Schroniska Odrodzenie. Około 700 metrów za cmentarzem jeńców wojennych trzeba wypatrywać niewielkiej drewnianej tabliczki.

Grób lotników w Borowicach - Przerwany lot ku wolności



 

 

 

 

 

 

Aplikacja karkonoszego.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    morales - niezalogowany 2020-12-20 00:31:00

    Bracia Szymańscy mają grób na cmentarzu w Jeżowie Sudeckim, data śmierci różni się o dwa dni od tej na pomniku w górach. Pytanie która jest prawdziwa?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do