
Karkonoskie lasy skrywają wiele dramatycznych historii. O jednej z nich przypomina granitowa płyta z wykutą przeszło 180 lat temu inskrypcją, stojąca tuż przy drodze z Michałowic do Jagniątkowa.
Ustawiona pionowo granitowa płyta tzw. stela ma dość lakoniczną inskrypcję : wyryto na niej czarny krzyż a pod nim napis : Hier fand seinen Tod G. Maywald d. 17. Septbr. 1838 (tutaj znalazł swoją śmierć G. Maywald 17 września 1838). Płyta stoi na poboczu drogi i w zasadzie trudno jej nie dostrzec. Również sam napis jest dobrze zachowany i czytelny, bowiem zarys liter wypełniono czarną farbą.
Kim jednak był tajemniczy Maywald, że zasłużył sobie wśród mieszkańców dawnego Kiesewald (Michałowice) na takie upamiętnienie? Okazuje się, że rzeczywiście Chrystian Gottfried Maywald był szanowanym przez lokalną społeczność mieszkańcem osady. Na ów szacunek zasłużył sobie pełnioną funkcją leśniczego w majątku hrabiego Schaffgotscha.
Leśniczy we wrześniu 1838 roku był po 40. urodzinach. Miał żonę i 4.letniego synka. Feralnego 17 września 1838 roku, wyszedł jak co dzień o piątej nad ranem na obchód swego rewiru. Godzinę później dwóch sąsiadów przyniosło go do domu całego we krwi, która obficie wypływała z rany na głowie. Niestety nie zdołano mu pomóc. Jego ostatnie słowa miały brzmieć : "Nie bójcie się, nie umrę" po czym stracił przytomność. Zmarł wieczorem tego samego dnia.
Jak doszło do tego nieszczęścia? Czy był to nieszczęśliwy wypadek czy też leśniczy padł ofiarą napadu? Próbę rekonstrukcji zdarzenia podjął dokładnie 100 lat później Fritz Stelzer ze Szprotawy na łamach czasopisma „Wanderer im Riesengebirge" (nr 9/1938). To dzięki jego artykułowi relacja z tamtych zdarzeń przetrwała do dziś.
Okazało się, że źródeł tej zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami Michałowic, należało szukać dzień wcześniej. Bowiem to właśnie w niedzielę targową 16. października, leśniczy naraził się trzem czeskim kłusownikom. Wszystko to miało miejsce podczas wiejskiej potańcówki w michałowickiej gospodzie Blummschen Schenke.
Jesienne słońce śmiało się z nieba, a spokojna osada była pełna radości. Nie było wtedy żadnych letnich gości, ale chłopcy i dziewczęta z okolicznych wiosek podbiegali i tańczyli radośnie i beztrosko z miejscowymi. Starsi siedzieli w tawernie, pili, palili i obserwowali tańczące pary.
Wśród bawiących się mieszkańców Michałowic i okolicznych miejscowości, Maywald rozpoznać miał trójkę kłusowników. Jednym z nich był doskonale znany w całych Karkonoszach, ze swych niecnych występków, Johannes Eichler z Patejdlovej boudy (Eichlerbaude), położonej nad Špindlerovým Mlýnem. Towarzyszyło mu małżeństwo o równie ponurej sławie: Andreas Hallmann zwany Baudenmannem i jego żona Maria Hallmann zwana nazywaną (Czeską Marią - Böhmischen Marie). Pomiędzy leśniczym a kłusowniczym towarzystwem, doszło do scysji podczas której, Maywald wyrzucił nieproszonych gości z gospody nakazując im jednocześnie opuszczenie jego rewiru.
Najwyraźniej kłusownicy tego ostatniego nakazu nie posłuchali a swych mrocznych duszach zapisali leśniczemu krwawą zemstę za doznaną zniewagę. Musieli dobrze znać trasę jego patrolu i zaczaili się niedaleko od ostatnich zabudowań wsi. Śledztwo wykazało, że leśniczy został uderzony w głowę kolbą jego własnej dubeltówki. Broni na miejscu zbrodni nigdy nie odnaleziono. Być może kłusownicy ukryli ją gdzieś w pobliżu. Nie znaleziono jej bowiem także po ich zatrzymaniu. O dokonanie tej zbrodni od razu podejrzewano trójkę leśnych złoczyńców. Udało się też ich szybko ująć. Do zabójstwa się jednak nigdy nie przyznali, pomimo długiego czasu spędzonego w areszcie.
I choć za zabójstwo nie udało się ich skazać obaj kłusownicy w krótkim czasie marnie skończyli. Eichler spadł w przepaść Śnieżnych Kotłów a Hallmann zginął stratowany przez rozwścieczonego byka.
Dla upamiętnienia sumiennego i odważnego leśniczego w miejscu zbrodni ustawiono kamienna pamiątkę. Syn Maywalda, Julius poszedł w jego ślady i gdy dorósł również pełnił funkcję leśniczego w dobrach Schaffgotschów. Według opowieści Julius Maywald spotkał Eichlera kilka razy, „Lecz ten za każdym razem szybko się odwracał”.
Śmierć leśniczego Maywalda. Karkonoski dramat zapisany na kamieniu w Michałowicach.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie