
Pozostałości dużego zakładu należącego niegdyś do Krusewerke G.m.b.H. Mois bei Loewenberg, który zajmował się m.in. eksploatacją miejscowych surowców, to miejsce urokliwe. Wciąż skrywa wiele tajemnic i jest chętnie odwiedzane przez pasjonatów historii i eksploratorów.
Krusewerke G.m.b.H. Mois bei Loewenberg powstał w drugiej połowie XIX wieku. Na ówczesne czasy był zakładem dużym i na wskroś nowoczesnym. Szybko zasłynął z doskonałej jakości wytwarzanych tu materiałów budowlanych i specjalnych form kruszywa.
Okolice Mojesza to tereny zasobne m.in w mineralną glinę. Nic więc dziwnego, że duży zakład cegielni Krusewerke został zbudowany tuż obok zalanego dziś wyrobiska. Jak prezentował się zakład widać jedynie na starych zdjęciach i pocztówkach bowiem do czasów obecnych zachowały się wyłącznie ruiny.
Początkowo zakład produkował ceramiczne, odporne na wysokie temperatury izolatory, bloczki murarskie (silikaty), zaprawy oraz różnobarwne tynki szlachetne. Z czasem rozpoczęto również wypalanie również szamotów i w końcu cegieł.
Wśród ruin cegielni nie brak niezwykle interesujących elementów. W najlepszym stanie są pozostałości budynku wielokomorowej suszarni, w której podgrzanym powietrzem suszono uformowany materiał przygotowując go do wypalenia. W terenie uważne oko dostrzeże również pozostałości rozbudowanego i dość skomplikowanego przyziemnego systemu grzewczego. Daje to też obraz jak duży to musiał być zakład.
Transport wyrobów na stację kolejową w Mojeszu zapewniała zakładowa kolejka wąskotorowa, której ostatnie pozostałości zniknęły w latach 60. ubiegłego wieku.
Kolejnym ciekawym i w miarę zachowanym obiektem jest duży, czterokomorowy piec do wypalania skał wapiennych.
Historia cegielni w Mojeszu zakończyła się w ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej. W niezwykle solidnych zabudowaniach ulokowano grupę miejscowego Volkssturmu wspartą niewielkim oddziałem saperów SS z Kampfgruppe Schenk. Na przełomie lutego i marca 1945 roku toczyły się tu zaciekłe walki a sama cegielnia kilkakrotnie przechodziła z rąk do rak. W wyniku walk zakład został poważnie zniszczony. Rosjanie ostrzeliwali go nawet z katiusz.
Cegielnia na linii frontu leżała w zasadzie do maja 1945 roku a jej ostatnimi obrońcami byli grenadierzy z 18 Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Horst Wessel” , którzy jeszcze w nocy z 6/7 maja 1945, powstrzymywali Rosjan przed zajęciem ruin zakładu. Ostatecznie wobec beznadziejnej już sytuacji wycofali się w stronę Czech.
Po zakończeniu wojny cegielni nie próbowano odbudować. Ocalałe wyposażenie zdemontowano i wywieziono na wschód. Na początku lat 50. wojsko wysadziło resztki budynków.
Kolejny akt tej wojennej historii miał miejsce 74 lata później, kiedy na brzegu zalanego wodą wyrobiska odnaleziono 3 pociski artyleryjskie. W czerwcu 2019 roku saperzy z Bolesławca przeprowadzili tu akcję usuwania niewybuchów. Z zalanego wyrobiska gliny wydobyto 50. przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych w tym kolejny pocisk artyleryjski oraz kompletny panzerfaust, korpus karabinu mauser oraz wiele sztuk amunicji.
Sam teren cegielni do dziś uchodzi za niebezpieczny, roi się tu od niezabezpieczonych, głębokich dziur. Spacer wymaga więc tu zachowania rozsądku.
Tajemnice cegielni w Mojeszu
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W Mojeszu nie było stacji kolejowej był przystanek, który posiadał niewielki budynek dworcowy oraz wc. W pewnej odległości od przystanku odchodziła bocznica szlakowa która prawdopodobnie mogła służyć do załadunku produktów cegielni. Bocznica została fizycznie zlikwidowana w latach 50. Może ktoś ma jakieś info na ten temat?
Tak, masz rację. Trzymając się ściśle kolejowej terminologii to w Mojeszu był przystanek (Haltestelle)