Reklama

Tajemnice Góry Sobiesz

22/02/2022 15:31

O górze Sobiesz napisano już wiele. Rozgłos przyniosła jej legenda Złotego Pociągu. Czy tylko legenda? Tego nie sposób rozstrzygnąć jedną publikacją. W każdym razie tajemnica góry Sobiesz wciąż fascynuje.

Dwanaście wagonów czteroosiowych z cennym ładunkiem, stu żołnierzy ochrony składu, platforma z działkiem typu Flak popychana przez lokomotywę parową TR5, karabiny maszynowe na dachach wagonów, wóz pancerny (drezyna) jako rozpoznanie toczący się kilometr przed składem właściwym... czy  wspomnienia zmarłego w 2008 Horsta Horowitza spisane zostały dla szerzenia dezinformacji zainteresowanych, czy to jednak fakt?

Władysław Podsibirski, podwarszawski przedsiębiorca i poszukiwacz amator, był przekonany, że to  bezsprzeczny fakt. Już w latach 70. ubiegłego wieku, od emerytowanego generała UB miał uzyskać informacje o tajemniczym, pilnie strzeżonym pociągu w skład którego wchodziły przynajmniej trzy wagony z Prus Wschodnich (miały należeć do samego Hermana Göringa) oraz wagony ze złotem Wrocławia. Pociąg miał dotrzeć do Piechowic i tu dosłownie zniknąć w listopadzie 1944.

Podsibirski dysponował odręcznie wykonanym szkicem podziemi oraz spisanymi zeznaniami kilku Niemców. W maju 1995 r. podpisał umowę z Ministerstwem Finansów przewidującą odstąpienie przedsiębiorcy 10 proc. wartości znalezionych skarbów. Jak dotąd to pierwsza i jedyna taka umowa w Polsce. Rząd zresztą szybko starał się z niej wycofać, zwłaszcza po tym jak pomiary wykazały anomalie w budowie góry, układające się w schemat narysowany przez Podsibirskiego. Na Sobieszu zaczęli pojawiać się funkcjonariusze ówczesnego UOP -u. Rozpoczął się spór o zgromadzoną dokumentację, który trwał faktycznie do kolejnych wyborów parlamentarnych i zmiany ekipy rządzącej. W końcu w 1998 roku Podsibirski zaczyna wiercić w Sobieszu. - Jesteśmy o krok od wejścia do podziemi - przewidywał. Jednak w twardym podłożu góry tracił kolejne wiertła. Stwierdził wówczas, że trafili na zbrojony, betonowy strop nie do przebicia. Ostatecznie skłócona ekipa Podsibirskiego się wycofuje. - Nikt nie chciał go słuchać. Wbrew jego wskazówkom zaczęli wiercić w innym miejscu, bo ktoś im powiedział, że tu powinny być ukryte brylanty. Wywalili w skale dziurę na 12 metrów i nic nie znaleźli, potem mieli do niego żal, ze ich nie zatrzymał. Chcieli go także odsunąć od całego interesu. Pisali do rządu, bratali się z miejscowymi, grozili - mówi Witold Nowak, uczestnik pierwszej wyprawy na Sobiesz. (Tajemnica Góry Sobiesz w Karkonoszach - za maciejmazur.cba.pl)

Legenda Sobiesza blednie. Media po wcześniejszej euforii wpadają w przeciwną skrajność. Na Sobieszu nic nie ma - wyrokują eksperci. Badania georadarowe dowodzą, że zbocza Sobiesza nie wykazują anomalii, ich powierzchnia nie nosi śladów naruszenia, więc wykopanie tunelu, w który miałby wjechać pociąg można w zasadzie wykluczyć.

Ze skrajności w skrajność. Nie ma Złotego Pociągu, nie ma Bursztynowej Komnaty, to nie ma nic? Niekoniecznie. Zbocza góry są dosłownie naszpikowane starą infrastrukturą odwadniającą. Pełno tu częściowo przysypanych studzienek, szybików wentylacyjnych oraz kanałów. Po co komu był tak rozbudowany system?

Większość publikacji wspomina też o betonowym obiekcie stojącym u podnóża góry. Jest różnie określany czasem jako wartownia, czasem jako schron strzałowy lub magazyn materiałów wybuchowych. Każdy ma swoją teorię, ważne, żeby związana była z podziemnymi pracami prowadzonymi wewnątrz Sobiesza.

Już jednak nawet pobieżne oględziny tego miejsca wskazują, że jest to nic innego jak amplifikatornia czyli stacja wzmacniakowa sygnału telefonicznego, będąca częścią systemu łączności. Obiekt jest bliźniakiem opisywanych już przez nas stacji znajdujących się przy Drodze Sudeckiej ze Szklarskiej Poręby do Świeradowa Zdroju.

Ich najważniejszym zadaniem było wzmocnienie sygnału transmisji (poprawa jakości rozmów) przy dużych odległościach pomiędzy użytkownikami telefonii. Prawdopodobnie miały także możliwość zestawiania odpowiedniej ilości bezpośrednich i pośrednich łączy pomiędzy poszczególnymi centralami łączności lub kreowania dróg obejściowych w przypadku zniszczenia podobnego obiektu (czy centrali) na którymś z ważnych kierunków łączności międzymiastowej lub międzynarodowej. W dużym skrócie, były więc ważnymi miejscami zarządzania łącznością telefoniczną.

Obiekt u podnóża Sobiesza ma też w jednej z bocznych ścian wybite okienko, co czasem wprowadza w błąd eksploratorów. Otwór jednak został wybity już w czasach powojennych, kiedy "bunkier" zaadoptował jeden z mieszkańców doglądających pasieki. Stąd też pojawiająca się tu i ówdzie nazwa "Domek Ogrodnika".  Oczywiście ani to nie potwierdza ani nie wyklucza istnienia podziemnych obiektów w tym rejonie.

Co przemawia za ich istnieniem? Bliskość dużego zakładu zbrojeniowego. Podczas wojny w piechowickiej Karelmie ( Dynamit Nobel AG) uruchomiono produkcję dynamitu i bomb lotniczych. Była też mowa o podzespołach do rakiet V1 i V2. Oczywiście aż się prosi aby taką produkcję przenieść pod ziemię tak jak to próbowano zrobić w Leśnej. Tam się nie udało bowiem wojna się skończyła zanim zakończono budowę podziemnego kompleksu. W Piechowicach być może też nie, ale nie znaczy, że w zboczach góry jednak nie drążono. Tym bardziej, że od strony Piechowic w Cichej Dolinie znajdują się wejścia do sztolni. To prawdopodobnie pozostałości po wyrobiskach kopalni kwarcu, która eksploatowała miejscowe złoże na początku XX wieku. To na razie jedyne odkryte podziemia Sobiesza - choć niedostępne. Wejścia zamurowano i zakratowano tworząc tu oficjalnie ochronę siedlisk nietoperzy.

Uważny wędrowiec, penetrujący zbocza góry natrafi jednak oprócz wspomnianych wcześniej studzienek, na ślady ludzkiej działalności. Pozostałości zbrojeń, betonowe słupy (być może po ogrodzeniu) i zastanawiająca jak na leśne tereny ilość żelbetowego gruzu to mocne, choć wciąż tylko poszlaki, że coś tu jednak się działo. Najstarsi mieszkańcy Piechowic wspominają, że po 1945 roku można się było natknąć w lesie na przykryte brezentem worki z cementem i wapnem.

Dziś wędrując po Sobieszu natkniemy się na wiele wykopów. Co jakiś czas powstają nowe.  Niektóre mają nawet kilka metrów głębokości więc warto zachować ostrożność. W każdym razie tajemnica góry Sobiesz ciągle czeka na rozwikłanie...

bestof10 Jelenia Góra

Tajemnice Góry Sobiesz

Aplikacja karkonoszego.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Marek Profeska - niezalogowany 2022-02-22 22:52:01

    Kiedyś wpadłem do tej dziury ze zdjęcia a tam na dole spał Hitler :O Wcale nie uciekł do Argentyny. Często tam później przychodziłem, świetnie się bawiliśmy, jeździliśmy pociągiem. Kilka lat temu przyjechał Arek Bike ze swoją koparką, wybudował singletraki i rozkradł pociąg. Nic już nie zostało :(

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do